Drukuj

Magdalena Korzeń

Urodziła się 7 maja 1982 r. w Kolbuszowej. W 2004 r. ukończyła Wyższą Szkołę Gospodarki i Zarządzania w Mielcu, zdobywając tytuł licencjata ekonomii. Zamiłowaniem do przedmiotów humanistycznych wyróżniała się od dzieciństwa, twórczość poetycką zaczęła traktować poważnie dopiero w wieku 15 lat. Jej utwory, pisane początkowo do szuflady, ujrzały światło dzienne dzięki Grupie Literackiej „Słowo”. Inspiracje czerpie ze świata własnych przeżyć i życiowych doświadczeń. Jej drugą, odkrytą niedawno pasją, jest fotografia artystyczna.

strona internetowa: www.madia26.digart.pl


Sześć grzechów

Brodząc w rwącym potoku twych spojrzeń
kołyszę biodrami
kobiecej próżności
Jarzębiną ust wodzę na pokuszenie
Oddech
na strzępy rozrywam
wzdychając
to głośniej to subtelniej
Myślami cię rozbieram


W niewoli


W niewoli swojej godności
w klatce bez dna
w cieniu
owoce marzeń skrywam
klejnoty bez imienia
Pogardę w śmiech obracam
Ciało milczeniem powlekam
spełniona
i nienasycona

treść myśli
pojąc pajęczyną doznań
z akcentem na życia sylabę
własnego ja znaczenie


Węglem malowane

Płomiennym koralem ust
muśnięty każdy skrawek pożądania
Upojna egzotyka smaków
kołysze pięciolinią brzmienia
melodią ciał
klawiszem rozochocenia
szeptem
Dźwięk zaczarowany w dotyk
płynie symfonią wiatru
walcząc z otchłanią nocy


Bez nas

Bezdomny płacz
bez jęku śpiew
to dopiero początek

Niemy dźwięk
bezkrwawy strach
to dopiero początek
Bez światła dzień
bez nocy ćma
to dopiero początek
Bezdenny kres
bez echa czas
to dopiero początek
bez nas


Więźniarka

Za kratami zniewolenia
cierniem obleczona w pół
zamykam słuch na ciszę błogosławionych
odcinam tętniącą czerwień ust
Rozdarta pomiędzy brzegami
w bezgłośnym żarze
w płomieniu słów
Rozpięta na ramionach niebytu
bez zmazy
bez duszy
bez tchu


Godziny tęsknoty

Z odartą skronią
tknięta jutrzejszym przebudzeniem
w ciszy
uwięziona
padam na kolana żądzy
Kajam się przed namiętnością
Drżę
licząc minuty godzinami tęsknoty
Przyjdź Błagam
ukołysz gładzeniem
w bezradności zabłąkane oczy


Perła przyziemności

Aksamitem twoich fal
otul mnie
Ochroń
przed szaleńczo zawikłanym sztormem
bytem i niebytem
Perlistym pocałunkiem
zaczaruj morze gestów
rutynę doznań
Twą wonią majestatyczną
okryj bezlitosną moją nagość
i trwaj
Czas mógłby się
zatrzymać na moment
w muszli twoich dłoni


My po prostu

Pomiędzy brzegiem
a brzegiem
na styku światów zawieszeni
stoimy gdzieś w bezsensie istnienia
próbując siebie odnaleźć
A jednak jesteśmy tutaj
zaklęci w swoim czasie
czasami zagubieni
Najważniejsze
że wciąż razem


Zanim powiem

Ile jeszcze minut
sypnie bezlitosnym dźwiękiem
ostrym jak brzytwa
nieubłagalnie treściwym
nim odnajdziemy spokój
wątpiąc w niejedno pragnienie

Ile spadnie liści
zanim dziękuję
z niejednych ust usłyszę
dotąd cichych nieugiętych dotąd

Ile kropel deszczu
uderzy o suchy parapet
zanim powiem ci witaj kochany
albo na zawsze żegnaj

 


***
pamięci Ludwika Dudka

W tych oczach cały gwiazdozbiór dobra
W tym ciele płonący ogień wielu serc
idę
a wiatr łamie mi paznokcie
kruszy włosy
Wstaje bezduszny dzień
W uszach dzwoni melodia budzenia
cichy psalm pamięci szafirowych spojrzeń
Nie odchodź bez pożegnania
nie odchodź
Ludwiku proszę
Łkam w najdalszej kryjówce świątyni
gdzie sumienie gra ostatni akord
a cisza rozlicza stukotem tknięć
To nie czas na umieranie
nie tak
nie teraz
nie


Sahara łez

Pustynia serca
łzami zaorane oczy
Otwarta rana krwawych chwil
miotana wiatrem
dźgnięta minorową ciszą
Składam ci wieniec myśli
wiązankę kruchych wspomnień
Spoglądam rozbitym wzrokiem
modlitwy szlochem
roniąc sny
Bezpiecznym piórem otulona
w przepastnym śpiewie
wyzwolonych werbli
I tylko lśniący puch błękitu
rozjaśnia umysł
osłabia kamień
mocno zaciśniętych pięści


Matczyne rozterki

Wsłuchując się w twój oddech listku
w miarowość
w chaos brzmień
nie umiem wyznaczyć granic miłości mojej
ni obaw
o kolejny twój oddech
o kolejny dzień


Krople wzruszeń

W skrytości matczynego ciepła
schowaj swe białe skrzydełka
i trzepocz nimi łaskocząc każdy zakamarek
serca
Kroplo naszej miłości
nadziejo ty nieskończona
bliskością swą obdarowuj nasz każdy dzień
tak tu i teraz
jak i tam
w chwale wieczności


Literacki debiut Magdaleny Korzeń w SCK Mielec
09.01.2010

9 stycznia 2010 roku w Samorządowym Centrum Kultury w Mielcu odbyła się promocja tomiku "Węglem malowane" Magdaleny Korzeń. Recytacji wierszy z nowo wydanego tomiku podjęli się rzeszowscy recytatorzy współpracujący z GL Słowo, Stach Ożóg oraz Dorota Kwoka. Wieczorną prezentację wierszy urozmaiciła swoim występem wokalnym Anna Mroczek.

Węglem malowane to tytuł kolejnego już tomiku wierszy wydanych przez członka GL Słowo. Jego autorką jest Magdalena Korzeń, absolwentka studiów ekonomicznych.

– W ciągu krótkiego czasu zdążyła zadebiutować na łamach kwartalnika Nadwisłocze, jej wiersze ukazały się w ubiegłorocznym almanachu „W rytmie słowa” wydanym przez naszą grupę literacką. Magdalena Korzeń zaistniała również w mediach elektronicznych – powiedział Zbigniew Michalski, prezes GL Słowo.

Węglem malowane to zbiór wierszy jednej z najmłodszych członkiń mieleckiej Grupy Literackiej Słowo. Tematyka wierszy jest na co dzień znana każdemu z nas, miłość, śmierć, ludzkie dylematy czy problemy to nasza codzienność. Jak mówi sama autorka - inspiracją do tworzenia jest moja najbliższa rodzina, mąż i córeczka. Czerpię inspirację z otaczającego mnie świata, z własnych przeżyć i doświadczeń – dodała poetka, nie kryjąc przy tym łez wzruszenia. Podziękowała również prezesowi Grupy Literackiej Zbigniewowi Michalskiemu za bezinteresowną pomoc, rady, oraz wszystkie działania, które przyczyniły się do wydania tomiku, Dorocie Kwoce i Stachowi Ożogowi za ich przyjaźń wspaniałą interpretację wierszy, oraz członkom grupy za miłe przyjęcie w szeregi i ciepłą atmosferę jaka panuje w grupie.

Magdalena Korzeń, w swych wierszach odkrywa prawdę dnia, prawdę chwili. Nie kreuje postaci na wzór ideału, starając się przy tym uchwycić prostotę i piękno istnienia. Czyni to, raz w intymnych zakamarkach pokoiku spełnień, pokoiku żalu, obmywając łzą rozczarowań, by kolejnym razem zabrać nas w podróż dróżkami dnia. Docieramy wówczas do kolorów tęczy, lub umieramy przez mało znaczący kryzys uczuć. Gdzieś na końcu stajemy przed ścianą wybaczenia. Magdalena żyletką słowa metaforycznie podcina istnienie, raniąc ciszę swej tajemnicy, aby gdzie indziej uchylić wrota, zapraszając do lazurowych wybrzeży uśmiechu ze splecionymi dłońmi, tęskniącymi do miłości. Tam również topi swe przeznaczenie w szklance wszechświata. Szuka zapomnienia w wierze w bezkrwawy byt, odnajdując się w niewinności pościeli z kroplami miłości. Doprowadza do jedności milczeniem. Choć jest tak młodą kobietą, to w jej poezji jest zarówno spełnienie, jak i też obolałe ciało ociekające zwątpieniem. W tym zbiorze wierszy jest czas na melancholię, czas na kradzież nadziei i na refleksję o przemijaniu. Tak samo jak ona wierzę jednak, że kryształ miłości ogrzany blaskiem ognia pozostanie oproszony popiołem nadziei jutra. Przestrzeń wyobraźni Magdaleny przeniesie nas w wymiary piękna, pozostawiając za plecami wszelki smutek – tak we wstępie do tomiku napisała Dorota Kwoka

Promocja tomiku zgromadziła w sali SCK ponad 50 osób, rodzinę, przyjaciół autorki, a także miejscowych sympatyków literatury, którzy po zakończeniu oficjalnej części ustawili się w długiej kolejce aby osobiście pogratulować młodej artystce sukcesu który osiągnęła.

Miłym akcentem tego wieczoru były gratulacje i kwiaty jakie otrzymał obchodzący w tym dniu 80-te urodziny Mieczysław Działowski, członek Grupy Literackiej Słowo.

Film z promocji tomiku.