Wojtek Szczurek "Wyśpiewać Zdziwienie"

Drukuj

„Wyśpiewać Zdziwienie” jest pierwszym samodzielnym wydawnictwem Wojtka Szczurka. Na 36 stronach autor prezentuje 40 wierszy.

27 października 2009 roku w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Mielcu, odbyła się promocja debiutanckiego tomiku „Wyśpiewać zdziwienie” Wojciecha Szczurka, który jest najmłodszym stażem członkiem Grupy Literackiej „Słowo” w Mielcu i swoją przygodę z pisaniem rozpoczął zaledwie kilka miesięcy temu. Liczne grono członków i sympatyków Grupy, jakie zgromadziło się w czytelni Biblioteki, powitała dyrektor Maria Błażków.

Promocja rozpoczęła się od „chwili z piosenką” w wykonaniu Magdaleny Kriger i kilku wokalistek związanych z Grupą Teatralną „Antrakt”, wśród których zdecydowanie najlepiej zaprezentowała się Agnieszka Ryś w piosence
Hanny Banaszak „Czas nas uczy pogody”. Liryczne pejzaże poety Wojciecha Szczurka ze wspomnianego tomiku zaprezentowali najmłodsi członkowie Grupy Teatralnej „Antrakt”. Chociaż dopiero uczą się recytacji, całkiem dobrze poradzili sobie z wierszami gospodarza promocji.

Zaproszony do stolika z książkami, Wojciech Szczurek opowiedział o swojej przygodzie z poezją i rozlicznych pasjach. Do nich należy niewątpliwie umiłowanie gór, a zwłaszcza Bieszczad, jakie można odnaleźć w wielu wierszach, przynoszące rysopisy nietypowych postaci. Odnaleźć można, zwłaszcza w tych najnowszych, opowieści o ludziach gór jak chociażby przygotowywany nowy cykl wierszy „Zakapiory bieszczadzkie”. Kilka wierszy z tego cyklu zostało nagrodzone, przez uczestników promocji, gromkimi brawami.

- Trzeba się cieszyć, że postrzeganie poezji przez Wojciecha Szczurka jest tak dojrzałe, przez co czytelnik może obcować ze swoistym dawkowaniem dojrzałej poezji, poezji w której zawarte są klimaty gór i dolin oraz bardzo osobiste klimaty autora” – powiedział Zbigniew Michalski, prezes Grupy Literackiej „Słowo”.
- Wyrasta nam mielecki Harasymowicz - powiedział Jan Wróblewski, a Mieczysław Działowski zachęcał, młodszemu koledze po piórze, by drążył temat „bieszczadzkich zakapiorów”.

Tematów jest wiele, wystarczy po prostu popatrzyć i po nie się schylić – powiedział Wojciech Szczurek. Sam bohater wtorkowego wieczoru nie krył, że spory wpływ na jego twórczość ma korzystanie z forum internetowego www.postscriptum.net.pl , gdzie można odnaleźć wszystkie rodzaje twórczości literackiej. Przytoczył też wiersz napisany pod wpływem krytyki, która go spotkała na tym forum, jak i też inne powstające podczas swoistych potyczek słownych. Wszystkie dowodzą, że mamy do czynienia z nowym obiecującym poetą mieleckim, którego kariera w ciągu tego roku nabrała niebywałego rozpędu. Dziękowała mu za to Maria Błażków, wręczając wiązankę kwiatów.

Jak zwykle, po zakończonej imprezie przy kawie i herbacie, długo jeszcze trwały ciekawe rozmowy mieleckich twórców oraz sympatyków literatury.

ZM


Wojtek Szczurek "Wyśpiewać Zdziwienie"
27.10.2009



„Wyśpiewać Zdziwienie” jest pierwszym samodzielnym wydawnictwem Wojtka Szczurka.
Wydrukowało Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu.
Na 36 stronach autor prezentuje 40 wierszy.
Wydany nakładem własnym autora.

Mielec 2009, ss.36
ISBN: 978-83-929627-0-0

Jadą, jadą dzieci drogą...
Siostrzyczka i brat,
I nadziwić się nie mogą,
Jaki piękny świat!

Maria Konopnicka
„Co dzieci widziały w drodze” (1890r.)


KU ZDZIWIENIU CZYJEMU, CO ROBIĆ...
Jak tu nie zadziwić się nad „Zdziwieniami” – debiutanckim tomikiem mężczyzny w średnim wieku, który odkrył w sobie przemożną potrzebę poezjowania. Zdziwieniem wreszcie napawa natrętna myśl, dlaczego tak późno i cały ich następny rój, że to debiut jednocześnie dojrzały, i tak pięknie – naiwnie, w życie zapatrzony. Wręcz natrętnie ciśnie się młodopolska, rodem ze Staffa, refleksja: „Nic mi, świecie piękności twej zmącić niezdolne”, z tomu „Kochać i tracić” (1914r).
Miłość, szczęście, zaduma nad życiem i jego ulotnością, pięknem świata i nieuchronnym jego przemijaniem, śmierć, wieczność, smutek, cierpienie, szacunek i zgoda na wyroki boskiego demiurga – to kilka uniwersalnych uogólnień i doznań, jakie przezierają przez strofy autora, który o dziwo, posiadł łatwość pisania i trafnych skojarzeń, wyrażanych prosto, uczciwie, bez udziwnień i pseudoliterackich chwytów. Jeśli dodamy do tego intuicyjnie kobiecą wrażliwość, to mamy wyczerpujący obraz cech składających się na materię owego poezjowania. Autor prezentuje uczuciowo-refleksyjny zachwyt nad urodą świata, przetwarzając go na zdumiewająco (zadziwiająco przemyślaną) pogodną mądrość, wywiedzioną z potęgi uniwersum, z umiejętnie wyakcentowanym sacrum i profanum. Świeżo, szczerze i uroczo-naiwnie odkrywa aksjomaty obszarów, wydawałoby się wyeksploatowanych przez piszących poezję.

„Świata - poema naiwne” albo „Gucio zaczarowany”, chciałoby się powiedzieć, w nawiązaniu do cykli wierszy Miłosza. Naiwne z pozoru fantazjowanie przekonuje czytelnika „Zdziwień”. „Wszystko jest poezją” Edwarda Stachury, owa biblia wszystkich piszących, zdaje się znajdować odniesienie do tej niewymuszonej twórczości, której leitmotivem jest podróż (wędrówka), wyrażonej komunikatywnie i zgoła porywająco. Zadziwiający i rzadki to dar w odróżnieniu od licznych wyrobników słowa, u których migotliwość znaczeń ma być wyznacznikiem poziomu piszącego, a oznacza słowotok zrozumiały wyłącznie dla niego samego. Te rafy zgrabnie i zadziwiająco trafnie wyminął autor „Zdziwień”. Co prawda nie ustrzegł się - świadomych lub nie - zapożyczeń. Sentymentalno-melancholijną stylistykę łączy wyraźna pępowina z piosenkami Ewy Demarczyk a zwłaszcza z jedną („Groszki i Róże”) w wierszu „Miałaś...”. (Notabene, czy ktoś dziś jeszcze pamięta, że jej twórcami jest autorski tandem Julian Kacper i Henryk Rostworowski). Wiersz autora broni się przed zarzutem plagiatu umiejętnym przetworzeniem, nobilitującym autora – w końcu równajmy do najlepszych. Zgrabnie i wytwornie operuje nostalgiczną metaforą, zderzając w puencie zaskakujące semantyczne antynomie, w bodaj najlepszym z tomiku wierszu „Wiosna w Zalipiu”: „...bo w drewnianych domach murowane szczęście”.
Tomik zdziwień świata jest zapisem fascynacji wędrówką śladem powsinogów beskidzkich, mistycznym kultem bieszczadzkich szlaków, apologetyką hieratyczności cebulastych cerkiewek, lekcją pokory wobec Radosnej Pani Urody Świata. Uderza zadziwiająca śpiewność, z muzyki wywiedziony rym i rytm, jak z tekstów kultowych piosenek „Wolnej Grupy Bukowina” i Starego Dobrego Małżeństwa, śpiewanych na rozlicznych górskich złazach, nieodparcie cisnących się pod struny gitary w somnambulicznej magii ogniska. Cieszy nadto, zawoalowany, dyskretny erotyzm, nachylony w hołdzie kobiecie (-tom). Przed autorem wiele pracy, wiele czytania, mozolna wspinaczka po schodach wierszy własnych i cudzych, by Gucio zaczarowany – Piotruś Pan, spotkał kiedyś Pana Cogito. Tymczasem, choć młodopolski nieco, udany wcale debiut, co rzadkość w nachalnej zalewie quasipoezji.

P.S. Tomik dyskretnie dopełnia i komentuje rysunkami, najlepsza wśród mieleckich plastyków portrecistka – Ewa Czeczot.ot.

Pozytywnie zdziwiony 
Marek Skalski