Mateja Maciej

Rocznik 1990. Jestem kawalerem, zaszufladkuje się jako humanista. Interesuje mnie człowiek, świat, życie, relacje. Wszystko to co transcendentne – immanentne. Pociąga mnie integracja wszelkich dziedzin życia, stwarzanie podstaw mentalnych zdolnych uporządkować cały ten bałagan ludzkiego „ widzi Mi się” Głęboko wierzę w to, a nawet jestem święcie przekonany, że każdy z nas od ameby po korę nową jest transcendentnie tym jednym jedynym Ojcem-Matką. ZEN.

Maluje, Tańczę, Śpiewam, Rzeźbię, Gram, Kocham, Upadam, Wstaję, Marzę, Cierpię, Żyję, Umieram. W szkole jakoś specjalnie się nie wyróżniałem. Trenowałem Siatkówkę w szkole sportowej w Rzeszowie, Jeździłem stopem, chodziłem po górach, pracowałem w klasztorze, medytowałem w ośrodku ZEN, piłem , paliłem , a teraz, no właśnie Co Teraz ? Być.


Rodzina

Przyjdź, do mnie, w osnowie nocy.
W komunii mroku, cierniowa korono.
Ojca śmiertelnych ,odkupiciela miernoty.
W spokoju, nocy ciężar minionych.
Orgii i trosk.
W stosie tajemnic, płoną.
Bez przerwy,
Tkaniny rwące, kończyny.
Bezsenne noce.

Rodzina w święto, obrzuca się błotem.
Westchnie nerwowo, samotnie.
Papieros, dopali się sam.


Ciężar

Niosąc, na barkach, minionych nocy ciężar.
Wreszcie, przekracza próg swych tajemnic.
Ufa już temu, co tak swobodnie powstaje.
Potrafi podnieść się, ze zgliszczy swych potknięć.
Frunąć wysoko, ponad zwierciadłem swych pragnień.
Kocha, zrozumiał swą przeszłość.
Ma siłę, iść dalej.

Iść tam, gdzie nikt jeszcze nie był.


Zakonnik

Karmiczne niemowlę, bez tchu i nadziei.
Wykrzyczy swe troski, w zupie oddechu.
Pierwszy raz, od wieków w chwili wolności.
Zmieli swe kości, olbrzym mu w głowie.
Stopień pokrewieństwa ,człowiek – bestia.
Mistrz, okrucieństwa,

Zakonnik.


Idole

Nie, zachowuję się wcale.
Rozpuszcza się, nieśmiały ocen.
Bezpieczny. Wybawca, śmiertelnych.
Nie, ma miejsca na słowa.
Nie, słyszy już.

W głowach, idee kunsztu się rodzą.
Płoną, ogniem, żałośnie
Boga pragnienie.
Dzieciątka, Jezus.

Chrystusem, To
Dotykaj
Spożywaj – To, ciało .
To miejsce, Ono Jest.
Życie.
żółć wylej!
Uprzedzeń zasłonę.
Wspomnień,
Odetnij kupony.
A kręcą się głowy Tak,
na Nie, Butnie !
W formie sprzeciwu,
lęku
Tłumnie !!!
nunc stans
nunc stans
nunc stans
Nie będziesz miał cudzych
Bogów prze de mną.


Łza

Dziękczynienie trwa…
W chwil skromnych oddechem.
Żyje, kto? Czemu ? i po co?
Nie ważne!
W wieczności zmiana,
Najbliższą oblubienicą śmierci,
W nieustającym tańcu przeciwieństw,
Odnajduje na nowo.

Łza,
miłując stworzenie


Światło

Iskrzące słońce, na horyzoncie,
porusza najgłębsze przestrzenie,
we mnie. Wschodzące,
Jest pięknie, jak chcesz, to nazwij.
lecz słów brak, tu ma - znaczenie.
Pewnie tylko cisza, zna odpowiedź.
Zna ją prawdy, brzmienie.
Tak wiele, chciałem dostać.
Teraz, Nie wiem.


Słowik

Niemy głos wszechświata
szepcze w moim wnętrzu,
z troską podpowiada
co unosi się w powietrzu.
To nie świat, jest zły,
to Ludzka materia,
zagubiona gdzieś,
pośród cudów i piękna.


Befsztyk

Gdzie? zrodziła się nienawiść.
Ssak, drapieżnik, pragnąc żyć,
pragnie również zabić?
Gdy instynkt szepcze,
w zakamarkach ciała,
szanuj, krew, formę,
która przeżyć ci pozwala,
byś żył ,życie swe, na twe barki składa.
Tak, to ta ,oto życia strawa.
w kręgu życia piękna ,
choć w tych trzewiach, spokojna i cicha,
z powrotem w objęciach, do ziemi trafi,
by wstać, wzlecieć, wzrosnąć
nie po to by zabić.

Please publish modules in offcanvas position.