Wywrocki Tadeusz

Drukuj



 

 

Urodził się w 1948 roku, ukończył studia na Wydziale Instrumentalnym PWSM w Krakowie. Karierę muzyczną rozpoczął w 1966 roku jako członek rzeszowskiego zespołu „Rybałci” (z Antonim Kopffem), był stałym członkiem zespołu muzycznego Estrady Rzeszowskiej, występując z czołówką polskich piosenkarzy, m.in.: Anną German, Anną Jantar. W 1972 r. podjął pracę nauczyciela w klasach puzonu i fortepianu w PSM I stopnia im. M. Karłowicza w Mielcu. W 1972 r. założył i prowadził zespół wokalny „Limbus Fatuorum”, był też współzałożycielem ZPiT „Chorzelowianie” przy SOKiS w Chorzelowie.

Od wielu lat pisze wiersze oraz komponuje muzykę i aranżuje utwory, głównie dla prowadzonych zespołów, przygotowuje dzieci i młodzieży do konkursów lokalnych i ogólnopolskich.

Wydał: „Sto piosenek dla dzieci”, „O jesieni, jesieni”, „Muzyka kameralna puzonowa”, „Staropolskie kolędowanie” (Jasełka w czterech odsłonach), „Polskie kolędy i pastorałki w opracowaniu na kwartet puzonowy”, „Wiersze na każdą okazję”, „Wiersze dla przedszkolaków”, „Poezja śpiewana”, „Piosenki i przyśpiewki ludowe oraz pieśni okolicznościowe” i „Melodie piosenek i przyśpiewek ludowych oraz pieśni okolicznościowych”.

Wyróżniony m.in.: Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi, Nagrodą Indywidualną Dyrektora Centralnego Ośrodka Pedagogicznego Szkolnictwa Artystycznego I stopnia i II stopnia za
szczególny wkład w rozwój edukacji artystycznej w Polsce, Nagrodą III stopnia Ministra Oświaty i Wychowania i Odznaką „Przyjaciel Dziecka”. W 2010 roku otrzymał brązowy „MEDAL ZASŁUŻONY KULTURZE "GLORIA ARTIS”

strona internetowa >>>


Życie

Co to jest życie? – Życie to wszystko,
Wszystko co gorzkie i wszystko co słone,
Czasami słodkie – ale jakże krótko.
Pragnienie czegoś – to co niespełnione.

Co to jest życie? – Godziny, minuty,
Dni i tygodnie, w końcu lata całe.
Wzloty, upadki, radości, zwątpienia,
Chwilami wielkie, w końcu śmiesznie małe.

Co to jest życie? - Jedna długa chwila,
Banalna farsa narzucona z góry.
To przeznaczenie. Chcesz czy nie – odgrywasz.
W myśl scenariusza po raz nie wiem który.

Co to jest życie? – Zadajesz pytanie,
Ktoś się uśmiechnie, ktoś rozłoży ręce,
Co to jest życie? – Życie to wszystko.
To, że się miotasz i klęczysz w podzięce.


Zadumanie

Dlaczego starość bywa taka smutna?
Choć srebrem wabi, mądrością zniewala,
Co jest przyczyną? – Czy niepewność jutra?
Może samotność śmiać się nie pozwala.

Dlaczego starość jest taka poważna?
Pełna cierpienia, pełna zatroskania.
Chyba wesoła byłaby mniej ważna,
Co ją krępuje i kto jej zabrania?

Dlaczego starość nie może być młoda?
Dlaczego ciągle jak gorączka pali?
Pokornie milczy – zrozumieć ją można,
Swą bezsilnością bez słowa się żali.


Zdrowie

I jeszcze jedna przechodzona grypa,
Znów się udało - już nie po raz pierwszy.
Szkoda ci pracy, nie żałujesz zdrowia,
Myślisz, że ciągle będziesz najmocniejszy.

Dbasz o samochód, lepiej niż o siebie,
Zmieniasz oleje, co najmniej raz w roku.
Sam u lekarza dziesięć lat nie byłeś,
Szkoda ci czasu, wolisz święty spokój.

I tak pomyśleć, trochę ruszyć głową,
To dureń z ciebie, oj, dureń mój stary,
Musisz zrozumieć, zdrowie najważniejsze,.
Nie samochody, ordery, fanfary.


Jak nie kochać jesieni

Jak nie kochać jesieni, jej babiego lata,
Liści niesionych wiatrem, w rytm deszczu tańczących.
Ptaków, co przed podróżą na drzewach usiadły,
Czekając na swych braci, za morze lecących.

Jak nie kochać jesieni, jej barw purpurowych,
Szarych, żółtych, czerwonych, srebrnych, szczerozłotych.
Gdy białą mgłą otuli zachodzący księżyc,
Kojąc w twym słabym sercu, codzienne zgryzoty.

Jak nie kochać jesieni, smutnej, zatroskanej,
Pełnej tęsknoty za tym, co już nie powróci.
Chryzantemy pobieli, dla tych, których nie ma.
Szronem łąki maluje, ukoi, zasmuci.

Jak nie kochać jesieni, siostry listopada,
Tego, co królowanie blaskiem świec rozpocznie.
I w swoim majestacie uczy nas pokory.
Bez słowa na cmentarze wzywa nas corocznie.


Odchudzanie

Będziesz się odchudzał – wszyscy dziś to robią.
Tylko w jaki sposób? - Nie chce ci się ćwiczyć.
A może po prostu – pogniewaj się z żoną,
Sam gotuj obiadki i żadnych słodyczy !

Kapuściana dieta – sąsiad podpowiada.
Ty lubisz kapustę, ale z goloneczką,
Gorącą, pachnącą, tłuściutką i świeżą,
Dobrze przyprawioną – do tego piweczko.

Mineralna woda rano i wieczorem.
Choć wściekły i głodny – będziesz jak paluszek.
Krawiec się ucieszy, więc pomyśl, czy warto.
Ty ten sam, choć inny – gdzie twój piękny brzuszek.

Radzę – przeproś żonę, coś za coś, mój drogi.
Nie ma nic za darmo na tym pięknym świecie.
Lepiej być puszystym, wesołym i zdrowym.
Ci, co na okładkach, niech będą na diecie.

 


Refleksja

Myślisz – wystarczy ścisnąć pięści,
Zapytać – po co nam to było?
Bo przecież my to nie ci pierwsi,
Innym przed nami też się śniło.
To, co wydaje nam się nowe,
Już oni dawno wymyślili,
Przed nimi trzeba chylić głowę,
Chcieli – nie mogli – dlaczego zwątpili?
Bo głową muru... i tak dalej,
Czas jego wieczną trwałość skruszy,
Bezsilność siły, bezsilność męki,
To wszystko leży nam na duszy.
I nie wystarczy ściskać pięści,
Palcami trochę ruszać trzeba.
Do życia mało tylko chęci,
Czasami jeszcze trzeba chleba.


Feralna trzynastka

Jutro trzynasty i piątek,
Na samą myśl cierpnie skóra,
Bo kiedy sobie przypomnę,
Ta oblana matura,
Złamana noga, zgubiony portfel,
W sądzie sprawa przegrana,
Muszę coś zrobić – wezmę L-4,
Z domu nie wyjdę od rana.

Gdy pod pierzyną – szczęśliwy cały,
Chcę przespać feralną trzynastkę,
Zamykam oczy, liczę barany,
Wiem, że na pewno nie zasnę.
Już po raz któryś dzwoni telefon!
Odbieram i pęka mi głowa,
Los mnie dosięgnął!!!
Zieńciu, już jestem,
Czekam na dworcu.
TEŚCIOWA.”


Moje miasto

Z dziesiątego piętra mojego wieżowca,
Wszystko obserwuję jak z lotu szybowca.
Domy, skwery, place, ulice i drzewa,
Kiedy patrzę z okna, duma mnie rozpiera.

To jest moje miasto, tu się urodziłem,
Tu wszystko jest dla mnie, tak bliskie, tak miłe.
To jest moje miasto, znam tu każdy kamień,
Zwyczajne dla innych, najpiękniejsze dla mnie.

Widzę stadion, szkołę, za szkołą - przedszkole,
A obok kawiarnia, duże parasole.
I budka z lodami, dalej pawilony,
Po prawej kościółek i rynek zielony.

Bo to moje miasto, rodzina tu mieszka,
Wujkowie, dziadkowie i ciocia Agnieszka.
Bo to moje miasto, gdy ktoś by mnie spytał,
Czy bym stąd wyjechał? – Przenigdy i kwita.