Pleban Beata

Drukuj

Beata Pleban

Urodzona 21 czerwca 1971 r. w Żołyni  k. Łańcuta. Absolwentka II Liceum Ogólnokształcącego w Rzeszowie oraz studiów polonistycznych w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Rzeszowie. Mieszka w Radomyślu Wielkim, gdzie także pracuje jako nauczyciel języka polskiego w Szkole Podstawowej im. gen. Wł. Sikorskiego.

Wiersze pisze od najmłodszych lat. Niektóre z nich zostały wydane w antologii „Wiersze radomyskich poetów”. Jest laureatką konkursu literackiego „Na skrzydłach Ikara” ( wiersz „ Już kołyszą mnie”). Lubi opowiadania Bruno Ferrero i teatr. Interesuje się dziennikarstwem. Śpiewa w chórze „Echo” , działającym przy Samorządowym Centrum Kultury i Bibliotek w Radomyślu Wielkim.

Uważa, że poezja jest zwierciadłem, w którym odbija się wszystko to, co kochamy i czym się fascynujemy.

Pozwól mi
Pozwól mi Boże
uczyć, pisać i śpiewać
patrzeć w dziecięce oczy
dłoń w dłoni męża chować
tęsknić za wiosną
uciekać od zmartwień
włos dzielić na czworo
myśleć, wspominać
planować i czekać
pozwól mi Boże
żyć


Moje Westerplatte

Idę pod górę ścieżką stromą
podjętych obowiązków
Walczę o słuszne sprawy,
o które nie sposób nie walczyć
Od powinności moich się nie uchylam
W postanowieniach trwam
Niekiedy myśl się rodzi
by uciec, gdzieś się schować
Ale nie można zdezerterować
Każdy ma w życiu swoje
Westerplatte


Miłość
Dawna miłość
Prosta, skromna, zagubiona
Ta Cecylii i Jana
Ta zbawiona
A dzisiejsza
Szybka, z górnych półek, idealna
Czemu znowu rozwiedziona?


Istnieje taka miłość
Istnieje taka miłość głęboka
Oczekiwaniem serce wypełnia
Jeszcze nie widzi, a już kocha
I duszę dumą przepełnia

Istnieje taka miłość prawdziwa
Co patrzy w oczęta zawsze szczere
Co delikatne rączki w swoich skrywa
I wybaczyć potrafi tak wiele

Istnieje taka miłość radosna
Co rozkwita w uśmiechach na twarzy
Pocałunkami pachnie jak wiosna
I pozwala dziecku ciągle marzyć

Istnieje taka miłość zniewalająca
Co większej już na świecie nie ma
Co wczoraj, dzisiaj, bez końca
Taka miłość matki do córki i syna


Z Tobą
Mężowi
Jak wiele wspólnych wieczorów
Świtów rozbudzonych
Ile ulotnych spojrzeń
Rąk splecionych
W zakamarkach szarości
I w rozkwicie słońca
Jak wiele już lat z Tobą
I oby wiele do końca


Obawa
Drżę jak osika na wietrze
o jutrzejszy dzień
serce zamknięte w rozterce
niespokojny sen
Milionami spóźnionych chwil
idzie przyszłość
twarda jak orzech
wciąż nie do zgryzienia


Dlaczego
Dlaczego tak się stało Boże
Czy tak być musiało
Pytania dzisiaj mnożę
Jaki sens to miało

Odeszli najlepsi z nas
Mądrością, misją, wiarą
Dlaczego znów katyński las
Nie pojmę żadną miarą

Nadzieją czoło me zdobisz
Mimo że dusza się lęka
Ty Boże wiesz, co robisz
Choć po ludzku serce pęka

Na  zawsze
Szczęśliwy, co wolność odkrył
w skrzydłach rozpiętych
Roztańczone jego serce
dusza wniebowzięta

Otulony chmurami unosi się
w bezkresnej przestrzeni
Już ptakom nie zazdrości
nic nie pragnie zmienić

Chciałby tylko chwilę uchwycić
na zawsze, bo ciągle mało
Zbyt to jednak cudowne
by wiecznie trwało


Traviaty pejzaże
W kulisach serce drży
Gdy pierwsze dźwięki słyszę
To wcale mi się nie śni
Już czas rozpocząć grę

Violetty śpiew rozbrzmiewa
Ja tutaj jestem? - tak
I myśl we mnie dojrzewa
Że to szaleństwa smak

Uniesiona Adamka batuta
Piękne solistów twarze
Orkiestry za nutą nuta
Traviaty to pejzaże

Szalony bal aż do świtu
Cudowny pląs Cyganek
Chór matadorów z Madrytu
Scena za sceną wyśpiewane

Na chwałę i cześć miłości
Która do wyrzeczeń zdolną była
Łzę roniąc w samotności
Zranić nie potrafiła

Spotkanie zakochanych
O wspólnej przyszłości marzenia
Skupienie na twarzach zebranych
I szczere widowni wzruszenia

Wątłe ciało chorobie ulega
Przed oczyma życie się przewija
Ostatni czuły gest Alfreda
I nagle wszystko cicho mija

Już czas zakończyć grę
To wcale mi się nie śni
Ostatnie brawa słyszę
A serce ciągle drży


Sumienie
Sumienie nie milkniesz
Gdy wokół hałas nieznośny
Sumienie nie milkniesz
Gdy cisza w uszy kłuje
O sędzio sprawiedliwy!
Ty zawsze pracujesz


Nie zapomnij

Martwisz się, biegniesz, kupujesz co trzeba
By móc żyć na tym świecie
Ziemia jest tylko przystankiem do nieba
Czy pomyślałeś o bilecie?