Stach Ożóg

 











Stach Ożóg - wykładowca w Instytucie Filologii Polskiej na Uniwersytecie Rzeszowskim(odznaczony wieloma odznaczeniami państwowymi), laureat ogólnopolskich konkursów poetyckich, teatralnych i recytatorskich (także reżyseruje), malarz, rzeźbiarz i animator kultury. Stworzył cykl foniczny "Poeci Podkarpacia"(około 260 pozycji) i "Literatura polska i światowa"(ponad 100 płyt). Współpracuje m.in. z Dorotą Kwoką przy realizacji wieczorów poezji, spotkań autorskich oraz dźwiękowych wersji tomików poezji.


Cyrk


Nazywali go nikiforowym klownem

Dwa razy w ciągu syzyfowej ucieczki od
światła prezentował się
z menażerią własnych zapatrzeń
Najpierw obtańcowywał wczorajsze
odchodzenie Ręce
parodiowały symetrię postawionych
kroków Potem pokazywał język
Lubili ten numer  bo
zaraz doszukiwali się jakiejś
metafory Dalej stawał na głowie
i mówił że maluje smutek umarłego
imienia

Publiczność prawie szalała

W wielkie dni występował z asystentką
która pomagała mu ubierać się w wiersz
Po pierwszych  ukłonach oddawała się
każdemu z jego rymów

Zamysł wiersza ocierał się o nią
Czekała
Czekała na akt spełnienia się poety

I takie różne malowali numery
ale  wiedział że to tylko gra
Był klownem

Prosili o bis

Więc znów powiedziała że
go kocha



RZESZÓW  ZIMĄ

.                  Dagny
.                  Dominice

Wyjechałem na zaśnieżoną drogę
mojego Wygnańca kołami tęsknot
z pogiętymi szprychami  pamięci

za słoneczną piaskownicą
budującą moje dzieciństwo z fortec
w których bezpiecznie zasypiały
błyszczące resoraki

za pierwszymi naiwnymi  zazdrościami
w których rude kompleksy
paraliżowały dotyki
podwórkowych zabaw

za giserskimi odlewami
w których projektowałem monumentalne
pomniki marzeń

za erudycją pozwalającą
budować potęgę wyznań

Delikatnie objechałem bławaty oczu
którymi rozścielałaś kobierzec Olszynek
by zdartymi oponami błękitnego roweru
nie zamazać pamięci wiosny miłości
Bym mógł z pękiem zielonych wspomnień
wjechać na wiszącą  kładkę
twoich ust

Powróciłem
by ocalić skrawki wisłokowych zmroków
którymi wyszywałem narodziny Imion
choć wiem
że dziś już są tylko kilimem śnieżnego dnia
po którym nie przejdę bosymi stopami
Mówią o tym
stare koleiny zasypanych
asfaltowych alejek  naszych serc

Powróciłem
by widownia przejezdnego cyrku
na Hetmańskiej jeszcze raz oklaskiwała moją
roześmianą twarz klowna
z zastygłymi łzami wczorajszych rozstań

Jeszcze trąbka
na kierownicy życia skomli zardzewiałymi dźwiękami
Polowego domu
choć wiem
że to tylko ślady opon depczących zaspane
w zimowym łkaniu śnieżynki tonów

Pora odstawić rower

Może jeszcze potrafię wydeptać
w rzeszowskim królestwie śniegu
małą wygnańcową komnatę
wielkości dwóch stóp
w której na powrót zamieszkamy
bez makijażu  słów zimowych

 


Stach Ożóg i jego rzeźby


Please publish modules in offcanvas position.