Urodzona w 1974 r. w Baranowie Sandomierskim.  Ukończyła WSIiZ w Rzeszowie, a następnie studia magisterskie na Politechnice Rzeszowskiej. Od kilkunastu lat z rodziną mieszka w Mielcu, gdzie również pracuje w jednym z znanych towarzystw ubezpieczeniowych. Od zawsze miłośniczka baśni, dzięki którym przenosi się w świat magii, czarów, wróżek. Świat - który powoduje, że sen staje się jawą.

Od listopada 2010 roku, debiutantka baśni ” Tajemnice Białego Lasu” wydanej przez Wydawnictwo Innowacyjne Novae Res.  Opowieści dla dużych i małych czytelników, którzy kochają magie i miło wspominają lata młodości.

” Tajemnice Białego Lasu”

Opowieść dla całej rodziny o przygodach mamy z córką, które przez przypadek znajdują się w innym świecie – Krainie Białego Lasu. Tam zostają rozdzielone.

W czasie wędrówki poznają ciekawe postaci, między innymi  Geparda Animusa, Kawkę, Klucznika Fiołkowego Pałacu, Władcę Gór, Kalafiorowego Potwora, Rusałkę, Władcę Wód czy  Słonecznikowe Potwory, i przeżywają z nimi niesamowite przygody. Akcja toczy się w malowniczych miejscach, gdzie królują lasy złożone głównie z białych i płaczących wierzb oraz skalne labirynty porośnięte mchem.

Baśń podejmuje tematy miłości rodzicielskiej, wychowania, zaufania, miłości i przyjaźni. Polubią ją nie tylko najmłodsi, lecz wszyscy ci, którzy kochają magię i miło wspominają lata młodości.


Klucznik, fragment baśni rozdział 4

Gdy Kawka oddalała się od zamku, opuściwszy Gabrielę, postanowiła udać się do dzieci. Niestety, strażnicy ją zobaczyli. Rozpoczął się pościg za nią. Straże królowej składały się głownie z elfów i tak zwanych wolnych ptaków. Każdy wojownik miał złoty kask na głowie. Z kasków wystawały spiczaste uszy elfów. Każdy z nich wyróżniał się uzbrojeniem. Ptaki miały wielkie sztylety, a elfy łuki. Nadludzkimi siłami z ogromną szybkością Kawce udało się zgubić straż. W końcu dotarła do miejsca, w którym ostatnio widziała dzieci. Niestety, nie zastała ich tam. Zauważyła, że ognisko jeszcze się tliło. Najwyraźniej niedawno stamtąd odeszli. Leciała dalej. Od mijanych ptaków dowiedziała się, gdzie są Kamila i Mateusz. Po długim locie z nieprzeciętną szybkością w końcu ich dostrzegła. Od razu krzyczała:
– Poczekajcie, poczekajcie! Widziałam się z twoją mamą – zwróciła się do Kamilki. – Jest w zamku Ptasiej Wiedźmy.
– Musimy pomóc jej uciec! – krzyknęła Kamilka.
– Nie, nie możemy jej teraz pomóc. Najpewniej zostanie zmieniona w ptaka – jak większość więźniów. Twoja mama wyraziła zgodę na misję, jaką masz do wykonania. Jeżeli ci się powiedzie, ona również wróci do swej dawnej postaci.
– O czym ty mówisz, Kawko? – spytała Kamilka, siadając na pniu białej brzozy.
– Zaraz wszystko wam opowiem – odparła Kawka.
Kamila dowiedziała się, dlaczego znalazła się w krainie.
– Ty, Mateuszu, masz jej w tym pomagać. Wiesz o tym, prawda? – spytała go Kawka.
– Teraz rozumiem, po co kazaliście mi tu przyjść – mówił Mateusz. – Jednak dalej nie wiemy, gdzie mamy się udać.
– Dlaczego oni ciebie wybrali? – powtarzała zdegustowana Kawka. – Nigdy nie widziałam takiego marudnego chłopca jak ty. Mówiłam ci już nie raz, że zadajesz za dużo pytań. Jak oni w waszym świecie z tobą wytrzymują? Naprawdę trzeba mieć dużą cierpliwość.
– Oj, nie denerwuj się, Kawko, przecież już trochę mnie znasz… – śmiał się Mateusz.
– Idziemy teraz do Srebrnej Sosny, która rośnie na skraju Białego Lasu. Tam ma czekać na nas Klucznik Fiołkowego Pałacu. On powie nam, co dalej – informowała Kawka.
Mimo że była noc, wyruszyli w dalszą drogę. Sytuacja wymagała maksymalnej koncentracji i uwagi. Nie mogli dopuścić, by strażnicy Ptasiej Wiedźmy zobaczyli ich. Noc była najbardziej odpowiednim momentem na wędrówkę. Szło się bardo źle, nie było widać leśnych ścieżek. Gdyby nie Śmigacz, który doskonale umiał czytać kierunek z gwiazd, byłoby im bardzo ciężko znaleźć drogę.
O świcie dotarli na miejsce. Sosna była ogromna, wysoka, jej srebrne igły oplatały konary drzew. U dołu pnia znajdowały się małe drzwi. Pierwsza weszła Kamilka. Musiała się schylić, aby nie uderzyć głową w wystające konary. Za nią szli, Śmigacz i Kawka.
– Dzień dobry, jest tu kto!? – wołała Kamilka.
– Dlaczego nikt się nie odzywa, czy on na pewno tu jest? – niecierpliwił się Mateusz.
– A ten znowu swoje. Mówiłam, że jest, to jest, przecież nie będzie stał na polu i krzyczał: „Tutaj jestem, czekam na was!” – ciągnęła Kawka. – Trochę cierpliwości, młody człowieku. Nie trzeba być zawsze w gorącej wodzie kąpanym.
– Już przestań! Bo tym razem to ja stracę do ciebie cierpliwość – groził z uśmiechem Śmigacz.
Po chwili znaleźli się w pomieszczeniu, w którym siedział starzec. Jego twarz była smutna i zamyślona. Miał siwe włosy, niemal sięgające do kolan, długą siwą brodę, która wiła się jak żywa na ziemi. Ubrany był w długie fioletowo-liliowe szaty przepasane pasem, do którego przyczepiony był węzeł kluczy różnej wielkości. Starzec podniósł smutne oczy na swych gości i rzekł:
– Spóźniliście się. Czekam na was już od wczoraj. Punktualność to bardzo ważna cecha, wiele od niej zależy. Musicie pamiętać, by zawsze przestrzegać czasu – zamilkł na chwilę. Po wzięciu głębokiego oddechu kontynuował: – Podejdź tu, dziewczynko – zwrócił się do Kamilki. – Dam ci klucz, którego musisz strzec jak oka w głowie. Będzie ci służył tylko przez pięć dni. Po upływie tego czasu klucz sam do mnie wraca. Wszystkie następne kroki będą na marne. Musisz pamiętać, że jeżeli wyruszycie dziś w drogę, nie możesz już zawrócić, decyzja jest jedna i ostateczna. Wyprawa ta jest trudna i niebezpieczna – znowu przerwał na chwilę, spoglądając na Mateusza. – Dobrze, że nie będziesz sama. Jednak do pałacu wchodzisz tylko ty, Kamilko, nikt inny. Twój towarzysz musi zostać poza murami – spoglądając w oczy młodych bohaterów, spytał tonem nieznoszącym sprzeciwu: – Czy to jasne?

Please publish modules in offcanvas position.