Wrósł w mielecki krajobraz i był moim drogowskazem w drodze do pracy. Kasztanowiec, rosnący przy stacji PKP.
Dziś, wracając z osiedla, z sentymentem przystanęłam i podziwiłam jego koronę.
Kiedyś o nim napisałam
KASZTANOWIEC
znajomość nasza
sięga głębokości jego korzeni
i wspaniałości korony
codziennie krzyżujemy spojrzenia
i pozornie żyjemy
własną codziennością
pozornie
bo nasze ścieżki tulą się do siebie
i spłoszone oddalają
gdy on jak panna młoda
przywdziewa sukienkę białą
oznajmiając czas matur
ja zaczynam błądzić
po szlakach górskich
i plażach rajskich
gdy wrześniowy dzwonek
przywołuje mnie
do rzeczywistości
on niczym kobieta brzemienna
rodzi brązowe dzieci
z jasną plamką na lśniącym ciele
jak listy liście rozsyła
o spoczynku marzy
Teresa Elżbieta Pyzik