Strona 2 z 4
Beznadziejność
Modlę się do Ciebie
Boże
przez wstawiennictwo
Bieszczadzkich Aniołów
i za sprawą
Kurzu Ulicznego
Modlę się do Ciebie
Boże
o sens życia
Śmierci Przedwiecznej
i bogactwo utracone
Jednogroszowej Wdowy
(...)
Dlaczego poetka świadomie wybiera właśnie tę formę dla niektórych swych wierszy? Przede wszystkim z potrzeby wyciszenia się, wyłączenia ze zgiełku świata, potrzeby duchowego uspokojenia. Sama zresztą w wierszu *** w ciszy modlitwy... udziela na to pytanie odpowiedzi.
***
w ciszy modlitwy
uchowam swą duszę
przed ogniem piekielnym
porannej rosy
w ciszy modlitwy
zachowam swój smutek
przed eterycznością chwili
różanych kolców
w ciszy modlitwy
ukryję swe myśli
przed boskością zmierzchu
spływającej krwi
w ciszy modlitwy
ratuję swą miłość
przed bagnistym deszczem
pociętych żyletek
Obok piękna przyrody utożsamianej z Bogiem, niewinności i zachwytu światem, szybko jednak na pierwszy plan wysuwają się rozczarowania. Wynikają one po trosze z ogromnej wrażliwości młodej mielczanki, z wiedzy wyniesionej z książek, jak i z obserwacji współczesnego świata. Stąd obok głębokiej wiary, przepięknych lirycznie wierszy w formie modlitwy i spowiedzi, pojawiają się motywy inkwizycji. Trudno nie zadać sobie pytań o sens wiary i miłosierdzia – gdy czytamy o wyczynach zakonu dominikanów, o stosach, o wierze zaprowadzanej siłą, o przelewanej w imię boskiej miłości niewinnej krwi – łatwo zagubić wiarę – prostą, dziecinną i naiwną siłę. Z tej wiedzy wyrasta choćby wiersz Beznadziejność, ułożony w formę modlitwy, której sens jednak – nadzieja na jej wysłuchanie – został dosadnie nazwany już w tytule.
I uchowaj przed stałością
własnej niepewności
(Beznadziejność)
Niepewność – jako jedna z głównych elementów rzeczywistości, rozczarowanie ideą boskiej miłości, ściśle wiąże się z etapem dorastania, wkraczania w świat i pierwszymi rozczarowaniami światem:
winna zbrodni
marzeń na śmierć skazanych
na stos prowadziła białe niezapominajki
Motyw stosu i inkwizycji jest w tej poezji niezwykle istotny – wiąże się zarówno z kryzysem wiary, z pytaniami egzystencjalnymi, jak i z kresem pewnego etapu w życiu. Wyznaje poetka w jednym z wywiadów: „...jest opisem samotności, ciszy i dochodzenia z chaosu do ładu poprzez samotność. Zaczynam bowiem wchodzić w nowy rozdział, gdzie przestaję szukać, a zaczynam budować, gdzie zaczynam dokonywać przewartościowania i zastanawiam się nad każdym krokiem, bo wiem, ze teraz wiele w moim przyszłym życiu zależy od tego, jak i gdzie go postawię”.
Trudno nie zgubić się w epoce kryzysu wartości. W wierszu dusza, obserwując rzeczywistość pędzącą dokoła, poetka wyznaje:
Gubię się w sakralności swej profanacji
gdy przestaję odróżniać nienawiść od egzystencji
Antyteza „sakralność profanacji”, uświęcenie sfery profanum zepchnięcie sacrum na margines – jakże to widoczne dzisiaj, gdy nienawiść i zawiść są głównymi uczuciami społeczeństwa, gdy pierwsze próby konfrontacji ideałów wyniesionych ze szkoły, z kościoła, z domu – z tym, co widać na zewnątrz, w postawach obcych ludzi, w coraz szybszym pędzie zdradliwej rzeczywistości, zawsze kończą się rozczarowaniem. Co się dzieje z nami dzisiaj? – pyta poetka w wierszu pustka, do czego prowadzi zatracenie się w rzeczywistości łatwego konsumpcjonizmu? Kim jest dziś człowiek?:
jedynie indukcyjny trzepot rzęs przypomina
o duszy czegoś
co kiedyś zwało się
człowiekiem
Zatraceniu sensu istotnych wartości towarzyszy blady jeszcze i chwiejny obraz nowego świata, choćby współczesne ujęcie szatana (*** winna zbrodni...):
po wybrukowanych schodach
na tłustej ulicy
powita cię lucyfer
w zbyt obcisłej szacie
i mięśniem piwnym na wierzchu
mali chłopcy wciąż grają w udawanego na boisku
Uwspółcześniony obraz lucyfera, jako mężczyzny dojrzałego, w zbyt obcisłej szacie, manifestującego „mięsień piwny” jako oznakę dobrobytu – jest zapowiedzią nowej rzeczywistości, głosem przeciw spłycaniu ważnych ideałów. Jednocześnie mali chłopcy grający w udawanego również są symbolem świata, który przemija – dzieciństwo kończy się, dziecięce zabawy muszą odsunąć się na daleki plan. W wierszu bez stosów etap przejścia od dziecka w wiek młodości, przejście przez, jak określił Joseph Conrad „smugę cienia”, porównany zostaje ze śmiercią – sztuka śmierci, ars moriendi, to równocześnie utracenie pewnej pięknej, lecz niemożliwej do utrzymania wizji świata – symbolizują to choćby pojawiające się w wierszach Agnieszki niezapominajki, które, dla podkreślenia czystości i niewinności mają tu kolor inny niż w naturze – biały. Przejście przez „smugę cienia” wiąże się często z alienacją, niezrozumieniem, samotnością. Najwyraźniej widać to w wierszu – monologu Rozmowa z...:
ciekawski księżyc usiłuje wsadzić nos w zbyt wąską
dziurkę od klucza
nie potrafi przebyć zasłony gryzącego dymu samotności
Jak widać jest to samotność, do której nawet tak ubóstwiana natura nie ma dostępu. Wiąże się z nią wielokrotnie pojawiający się w wierszach motyw żyletki – ostrego, stalowego przedmiotu, który symbolizuje widoczną granicę, między tym co było a tym, co dopiero nastąpi. Agnieszka nie określa sytuacji, która jest teraz, wyraźnie odczuwamy, że podmiot liryczny znajduje się w „stanie przejściowym” – to naturalne, zważywszy młody wiek poetki.
Po obrazie pełnym rozczarowań wciąż jednak góry i przyroda są ucieczką, zapomnieniem. Zestawienie świata realnego z pięknem przyrody w późniejszych wierszach poetki jest już jednak inną refleksją niż na początku – spokojnym porównaniem rzeczy wiecznych – prawdziwego piękna natury, z rzeczami nietrwałymi – konsumpcją, kulturą masową. Pojawia się heraklitowa koncepcja przemijania, pytania o trwałość (wiersze Strumień, Stawy pełne gąsienic).
Nieco na marginesie stają pozornie odmienne tematycznie wiersze – erotyki (Morze, *** nie potrafię..., Wiersz prawie jak erotyk). Zasługują na uwagę, gdyż są swoistym dopełnieniem całego zbioru, dookreśleniem obrazu podmiotu lirycznego. Znów pojawia się pragnienie czystości i piękna. Jeżeli nie można go znaleźć we współczesnym świecie, to może chociaż miłość jest tym jedynym zachowanym sacrum? – pyta poetka. Często więc miłość łączy się tu z opisem nieskażonej, czystej przyrody, jak choćby w Wierszu prawie jak erotyk:
nasze marzenia biegną trzymając się za ręce
wschodem słońca po bieszczadzkich połoninach
nasze marzenia siedzą przytulone przy ognisku
całując rozgrzane usta chłodnych gwiazd