Jak się zmienia liczba czytelników? Jakie są główne bolączki Miejskiej Biblioteki Publicznej w Mielcu?
Rozmowa z zastępca dyrektora SCK ds. bibliotek, Marią Błażków oraz bibliotekarką filii nr 4, Emilią Żolą.
- Jak przez lata zmieniały się gusta czytelnicze mielczan?
- Emilia Żola: Na przykładzie biblioteki dziecięcej gusta czytelnicze zmieniają się bardzo i jest to oczywiście uzależnione od wielu czynników. Przede wszystkim od tego co serwują nam media, reklamy itd., doskonałym przykładem był bum z Harrym Potterem. Nawet osoby, które nie miały kontaktu z książkami, pojawiały się w bibliotece po to, żeby pożyczyć Harrego Pottera. Ale wpływ na to, co czytają nasi czytelnicy, mamy też my, czyli bibliotekarze. Na pewno wśród dzieci i młodzieży cieszy się powodzeniem literatura fantasy, a tego przed laty nie było, wtedy królowały książki przygodowe. Dzieci nie zmiennie czytają bajki i baśnie, ale ukazują się też książki, które są seriami, na przykład „Koszmarny Karolek”, czy „Seria Niefortunnych Zdarzeń”. Ale do zmian dostosowują się również biblioteki. Przykładem jest komputeryzacja, my nie mówimy nie… Odwrotnie, my też mamy komputery i je wprowadzamy. Dzięki staraniom dyrektor MBP każda placówka jest wyposażona w komputery. Nie ma takich miejsc w Mielcu, gdzie za darmo można skorzystać z dostępu do Internetu. A widzimy to na co dzień jak młodzież i dzieci na przerwie przybiegają do biblioteki żeby szybko skorzystać z komputera. W godzinach po południowych mamy tutaj takie dzieci i młodzież z różnych domów, a są takie środowiska, gdzie nie każdy ma komputer i dostęp do Internetu. Dzisiejsze edukowanie w szkole bez Internetu to niestety nie jest edukowanie, a każdy młody człowiek musi mieć dostęp.
- Maria Błażków: Oprócz książki tej tradycyjnej mamy tez książkę mówioną i tu także się zmieniają czytelnicy. Coraz chętniej sięgamy po audiobooki, najczęściej młodzież, w szczególności słuchają lektur. Oczywiście korzystając z okazji, chciałam zaprosić wszystkich czytelników portalu hej.mielec.pl do korzystania z zasobów bibliotek i czytelni w Mielcu.
- Czy wzrosła liczba czytelników Miejskiej Bibliotek Publicznej w Mielcu?
- Maria Błażków: Jeśli weźmiemy pod uwagę ostatnie 10 lat MBP w Mielcu jest spadek, ale to wiąże się z wyjazdami młodych ludzi za granicę. Przytoczę cyfrowo: dziesięć lat temu było około 19 tysięcy czytelników, w roku ubiegłym przeszło 16 tysięcy. Wiadomo, że jest to spadek, bo przekłada się również na dane statystyczne ogólnopolskie. Ja jednak uważam, że w Mielcu mimo tych złych cyferek jest z czytelnictwem bardzo ładnie, prawie co 4 osoba jest zapisana w Miejskiej Bibliotece Publicznej. Taka średnia liczba odwiedzin w bibliotece na Kusocińskiego to około 700 osób, więc to jest bardzo dużo. Do końca roku mamy jeszcze trochę dni, więc mamy nadzieję, że dojdzie nam jeszcze czytelników. Więc wzrost być może będzie jeszcze. Są oczywiście pewne zagrożenia, które pomniejszają tą frekwencją, bo były placówki zamknięte przez remont, zmianę lokali przy filii nr 5 na Starym Mielcu. Były pewne kłopoty między innymi z wejściem do biblioteki filii nr 4. Ale w bibliotece panie, które tu pracują robią wszystko, żeby od najmłodszego wieku dzieci przyzwyczajać do wypożyczania i czytania książek. Na każdym osiedlu jest filia MBP, dzięki czemu zawdzięczamy wzrost liczby czytelników.
- Emilia Żola: Bardzo się denerwuję jak słyszę opinię, że Polacy nie czytają, że jest źle z czytelnictwem. To są bzdury. Są oczywiście miejsca, środowiska gdzie nie czytają, ale nie możemy uogólniać. Ciągle wracam do tej mojej małej filii, gdzie 14 lat temu było tysiąc czytelników, a w tej chwili ich jest ponad tysiąc. Więc pytam: jak nie czytają ludzie? Na pewne spadki mają też wpływ sytuacje, które dzieją się w bibliotekach, między innymi remonty, czy brak odpowiednich lokali, utrudnienia z dojściem do placówki. Mówiąc, że Polacy nie czytają, bardzo uogólniamy problem, bo nie uwzględniamy przyczyn tego zjawiska. Nikt głośno nie mówi, że był spadek z określonych przyczyn. Jeżeli co czwarty mieszkaniec Mielca jest czytelnikiem to jest bardzo dobrze, a ludzie chcą korzystać z tych bibliotek.
- Mieleckie biblioteki publiczne są placówkami kulturalnymi. Czego mogą się spodziewać mieszkańcy Mielca w tych miejscach, jakie imprezy są organizowane przez bibliotekarzy?
- Maria Błażków: Dla dzieci są organizowane spotkania literackie, była już u nas Wanda Chotomska, Ewa Stadtmuller, czy Wiesław Drabik. Wszystkie mieleckie biblioteki biorą udział w akcji „Cała Polska czyta dzieciom”. Zapraszamy znane osoby, mieszkańców Mielca, a w tym roku gościł pan Józef Witek, pan Krzysztof Urbański, panowie z Nadleśnictwa Mielec. Organizujemy wystawy, konkursy, mikołajki, ferie zimowe, spotkania autorskie, ale także wieczornice. Współpracujemy z różnymi instytucjami, klubami i wspólnymi siłami organizujemy imprezy kulturalne.
- Szeroko jest znane i rozumiane pojęcie „bookcrosing”, czyli wolne książki. Działa w Mielcu taka akcja?
- Emilia Żola: W filii MBP nr 4 zainicjowałyśmy tę akcję. Działało to przez dwa lata, ale różnie z tym było. Troszeczkę się wycofałyśmy z tego, bo są problemy z rejestracją książek. Przez jakiś czas w Mielcu była grupka młodzieży, która z tego korzystała. Prawidłowo funkcjonujący „bookcrosing” polega na tym, że książka ma być zarejestrowana w Internecie i powinno się śledzić jej losy, wpisywać w jakim miejscu jest, kto używa. W bibliotece zrobiłyśmy trochę na innej zasadzie; rejestrowałyśmy książki u siebie, miały one specjalne oznaczenia. Obecnie są u nas na regale z czasopismami, można w każdym momencie ją zabrać, albo przynieść. W jakimś stopniu to funkcjonuje i krąży w naszym środowisku, tylko nie jest aż tak nagłośnione.
- Pisarze, artyści z Grupy Literackiej „Słowo” i nie tylko wydają książki oraz tomiki poezji. Jaka jest poczytność tych dzieł wśród mielczan?
- Maria Błażków: Oczywiście zainteresowanie jest duże, nie tylko w Mielcu. Przekłada się to na inne miejscowości, ponieważ autorzy są zapraszani na promocje, czy to wojewódzkie w Rzeszowie, czy do MBP w Stalowej Woli. Ostatnio w naszej okolicy, w Trzcianie była promocja tomiku poezji, gdzie było olbrzymie zainteresowanie.
- Ośrodki kulturalne, takie jak biblioteki borykają się z problemami. Jakie są najczęściej spotykane problemy na co dzień w pracy w MBP?
- Maria Błażków: Największym problemem jest lokal dla biblioteki na poszczególnych osiedlach. Bo owszem mamy główny, samodzielny budynek na Kusocińskiego, ale filie MBP są umieszczone w budynkach szkół, a to nie jest sprzyjająca aura do funkcjonowania. Jest ogromna ciasnota, nie mówię o tym, że nie ma nawet gdzie pomieścić księgozbioru, ale o innej formie rozpowszechniania książek. Następny problem to inne godziny pracy szkoły, gdzie ciężko jest nieraz pogodzić tę sytuację, a czytelnicy chcą z biblioteki korzystać także po południu.
- Emilia Żola: Sprawa lokalowa to priorytet. W ubiegłym roku wszyscy cieszyliśmy się i pracowaliśmy ciężko przy organizacji filii nr 1 i mieliśmy takie spotkanie, na którym powiedzieliśmy sobie, że to był nasz największy sukces. Trochę z uśmiechem mówię, że zazdrościmy naszym koleżankom fantastycznych warunków pracy. Coś czego nam nie brakuje, to księgozbioru. Tylko jeszcze żeby ten księgozbiór było gdzie układać… Sytuacja się nieco poprawiła w ostatnich latach, ale pracujemy na starym sprzęcie, na starych regałach, czy ladach bibliotecznych. Oczywiście sukcesywnie jest to wymieniane, ale ciągle brakuje pieniędzy na wszystko. Niestety nie udało nam się otrzymać pieniędzy z dofinansowania z Unii Europejskiej, bo projekt dotyczył tylko miast do 20 tysięcy mieszkańców.
- Jakie atrakcje przewidziała Miejska Biblioteka Publiczna w najbliższym czasie dla swoich czytelników?
- Maria Błażków: W grudniu, odbędzie się spotkanie, które powoli zaczyna być naszą tradycją, a na nim byli już m. in. Grzegorz Rusak, czy Hanna Szymanderska, pasjonaci literatury i sztuki kulinarnej. Mamy nadzieję, że wkrótce będzie Grzegorz Łapanowski. Przyjechać ma również krytyk literacki, poeta, wydawca Stanisław Nyczaj, zorganizowane będą spotkania warsztatowe dla młodzieży.