Na wyrost
Kiedy będę naprawdę już stary
Najbardziej potrzebny sobie
Nie chcę szczęścia szukać w aptekach
Poza tym nie wiem co zrobię
Może będę się włóczył ulicą
Ale kumpli nie będzie już w mieście
Więc usiądę wygodnie w fotelu
I sobie umrę nareszcie
Stanę w boskim tam supersamie
Najzwyczajniej po piwo i pamięć
Albo będę jadł szynkę jak głupi
Potem mogę nawet się upić
A gdy najem się już i popiję
Niebo zdziwi się - przecież nie żyję
Ja już takie mam przyzwyczajenia
I nie będę nagle ich zmieniał
Jeśli wzburzy się Anioł Gabriel
Gdy na lekcji nie zjawię się śpiewu
Powiem: ja się tu nie prosiłem
I w ogóle nic mi do tego
Pójdzie Pan Bóg po rozum do głowy
Nie pasuje tu do nas ten nowy
Jego dusza nazbyt jest żywa
Więc z powrotem i dajcie mu piwa
A to piwo będzie przepyszne
Ja tam jeszcze jakoś się wślizgnę
Mosty
Mosty na blatach stołów,
Mosty na prześcieradłach.
Mosty na trzonkach noży.
Mosty na naszych gardłach.
Dłonie.
Lattarka
Jeszcze się lustro czasu lśni
Tak samo, choć inaczej
Ludzie sprzedają swoje sny
Sami nie wiedząc za co
Praktyczni aż do kresu dni
Lojalnie wielbiąc nudę
Wciąż w oczach przechowują łzy
Świadome tej ułudy
Najeść się strachu muszą więc
I szczęściem swym zapłacić
Nim przez wilgotny wiecheć rzęs
Naprawdę świat zobaczą
A kiedy w mroku błyśnie im
Cudowna latarenka
Pozbędą się fałszywych min
I zaczną szukać piękna
Coś do zrobienia każdy ma
Lecz w której stronie świata nie wie
Wszędzie zobaczy własną twarz
Wtuloną w rozgwieżdżone niebo
Za dużo chmur nad głową lecz
Kto ptakiem się urodził wie
Polecieć można jeszcze dalej
Przez światłoczułą życia mgłę
eR jak rondo
Mylą szczęściu
się numerki.
Nie ma to
znaczenia.
Godzi wszystkich
sygnał erki.
Nie to nie.
Do niedozobaczenia
Gdzieś jest takie lustro
Zedrzyj ze mnie świat.
Będę rad.
O chłam
mnie lustro okłam
Aktualności Mieleckiej Grupy Literackiej Słowo
Strona 3 z 3