Paweł Jerzy Jaxa Dębicki


Syn Jerzego Dębickiego, członek znanej mieleckiej rodziny Dębickich, patriota, samorządowiec i przedsiębiorca, który reaktywował Księgarnię Dębickich i prowadził ją wraz z żoną.

Urodził się w 1960 roku w Mielcu. Tu uczęszczał do szkoły podstawowej i liceum ogólnokształcącego. Na okres licealny przypadają jego pierwsze próby poetyckie. Jak sam zawsze podkreśla przemożny wpływ na jego literackie pasje miały księgarskie tradycje familii Dębickich i atmosfera rodzinnego domu, w którym pielęgnowane były wartości zupełnie nie przystające do świata „realnego socjalizmu”. Pisanie kontynuował w czasie studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie studiował historię, a potem socjologię.

W Krakowie, jego drugim ukochanym mieście, zetknął się szybko z młodymi twórcami związanymi z opozycją polityczną. Nawiązał też współpracę z niezależnym ruchem wydawniczym. Pisał jednak głównie do szuflady, a odbiorcami jego wierszy byli najbliżsi przyjaciele. Czasami jego utwory pojawiały się w bezdebitowych wydawnictwach i podziemnych gazetkach. Wiersze i inne małe formy literackie powstawały też po ukończeniu studiów i powrocie do Mielca. Teraz jednak znacznie rzadziej i znów do szuflady. Zadecydował o tym bardzo krytyczny stosunek autora do swego pisania i dystans do własnej twórczości. Dopiero ostatnio, gdy jego wiersze stały się bardziej intymne, spokojniejsze i pewnie odrobinę pozbawione dawnego ognia, zdecydował się na opublikowanie tak starych jak i powstałych ostatnio utworów.

Zmarł 26 maja 2021 roku w wieku 61 lat.


Ballada o tym co dookoła

Nie jestem lirnik setny dziad,
gdy śpiewam swą wołania pieśń.
A słuchać mego bluesa rad
Ten, który czarną czuje pieśń.

Pod wielkim słowem brzmiącym RZECZ,
a mgliście zaś POSPOLITA
jest kanał myśli, rdzawy miecz
i posąg z twarzą zbitą.

U piekieł, gdzie się toczy mecz,
kto ma być spowiednikiem tu,
już nie o wolność idzie rzecz
lecz o makijaż twarzy stu.

Obłudnie dźwięczy struta pieśń,
a kłamać uczą w szkole
i jęk syreny straszy cię,
gdy Norwid w serca dole.

Za złotych tysiąc wielkiś już,
za dziesięć odpust wieczny masz
i myśleć dziś nie musisz już,
a płaczesz tylko, gdy się zgrasz.

Otwórzcie ze mną usta wy
ukryci w bramach ludzie.
Niech skwery miast zobaczą sny,
niech już nie grzęzną w brudzie.

Mielec 1977


Proces gnilny

Proces gnilny naszej wyobraźni
stał się synonimem
wymiernej dorosłości.
Komórki najszczerszej niezgody
otorbiły się wieloletnim przyrostem,
gniją jak liście
zamokłe we krwi poskromionych zrywów.

Obroty kuli trwają
Listopady brunatnieją w dymie podłego tytoniu
kalekie oko
lęka się
przejrzystego obrazu.
Palce zapadają na podagrę,
odpadają włosy
przyciężkie srebrem.

Choruje brzuch wypchany
powietrzem, solą i trującymi grzybami.

A wyobraźnia……..
…….. dręczy nas czasami
kapłańską posługą morzenia
na złość docucona
procentami, czarownymi likworami
i lunatycznymi proszkami.
A potem sama
bez najmniejszego sprzeciwu
uznaje swą minimalną przydatność,
kładąc się samodzielnie na torach wulgarnego czekania.

Mielec 1978


Kamiennie, kamiennie…

Dotknąć chcę twojego serca
skostniałego przeczuć tła
dotknąć chce twojego serca
brylantowa jest tam łza.

Twoje usta jak ból szczelne
pomalował włodarz salw
twoje usta różu pełne
przestrzelone lodem salw.

Chciałaś kochać mnie na plażach
dziś patrole śledzą nas
ciekną cyfry kalendarza
opasany drutem las.

Obraz zwęglił się i zszarzał
dzwonek strachu gasi dzień
zapis marzeń się zestarzał
na ulicach legii cień.

Miała nagość być pąsowa
na mównicach turkot słów
trawa rani nas stalowa
słuchać głodne ryki lwów.

Dzieci wydasz mi kamienne
mury szkół wykują je
koła trwania, wody ciemne
ostrze żyły sine tnie.

Wiosna 1982



Kiedy nadejdzie dzień zapłaty

Kiedy nadejdzie dzień zapłaty
nie napalm lecz łzy będą palić,
rękoma, sercem stopię kraty
i zieleń będę mógł ocalić.

Kiedy nadejdzie dzień już nowy,
to pękną wszystkie usta suche,
a jeśli czerwień znów zobaczę
to jak krew co da mi otuchę.

Kiedy nadejdzie dzień po nocy
co oddech czołgiem rozjechała,
nie będzie tutaj tych złych mocy
którym idea się przydała.

Kiedy nadejdzie dzień powstania
nie trzeba będzie już uciekać
do ciemnych bram, gdzie nie ma sądów,
gdzie może uda się przeczekać.

Kiedy nadejdzie dzień kochania
przekleństwa sczezną gdzieś w pustyni,
a świat odkuty od konania
nad pięknem nieba się zadziwi.


Ręka

Nie od lutnika
dziwny to instrument
RĘKA
zakończona najczęściej trywialnie
pięcioma palcami.

Może udawać węża eskulapa
i zygzakowatą żmiję
z gór.

Może zamykać powieki zmarłym
i otwierać ostrzem aorty.
Może malować obrazy i strach.

Może być czarną wdową szpiega,
wiecznie spoczywać w kieszeni
długiego prochowca strachu.

I może być młodszym oficerem milicji
z rozbieganymi gałązkami palców
i brwiami wypucowanych z soli oczu.

Ręka
do głaskania,
duszenia, gwałcenia
różnych czynności miłości,
wieszania, okropności
gry w kości.
Ręka………..

Kraków 1985


Przeszukanie.

Kieszeń czarnych spodni
wcale nie jest himalajską przepaścią
mam
tam
jedną czystą, ukrochmalona, jasnobłękitną
chustkę do nosa
bez monogramów
ale z dwoma , może trzema rudymi plamkami rdzy,
mam
tam
kawałek złamanego, starego grafitu
z kopiowego ołówka po Dziadku,
mam
drut miedziany jeszcze z wojny
zielona nitkę ( sześć centymetrów)
kawałek gazety z czternastego marca,
artykuł o wzroście popytu na dębowe drewno,
mam też
podszewkę z wielka dziurą.
Załata ją pewnie moja Żona
gdy kluczyki od samochodu wpadną
mi do czarnej nogawki .
Mam
tam……..
……… już więcej nic tam nie znajdziecie.
I tak to ogromny kapitał
zważywszy, że dziś skończyłem dopiero
dwadzieścia sześć lat.

17 lipca 1986


Białoruś

Przyjaciele !!!! I tu dałem wykrzykniki,
a tak mało dla Was mogłem zrobić.
Moje nogi nie mogły zejść
i sprowadzić mnie nawet do mojego własnego ogrodu
gdzie teraz moi dawni przyjaciele,
obecnie mierni ogrodnicy,
zasiali chwasty, gorczycę i nędzną, a kwaśną winorośl.
Nie mówię już o tym, że słaby
nie byłem na waszych placach,
nie trzymałem Waszych sztandarów
o tak podobnych kolorach jak płótno mojego
i
nie byłem też pod więzieniami, gdzie jak wiem siedzi się lub czeka,
i
nie byłem w Waszych domach
gdzie cichcem trzeba mieszać łzy rozpaczy
i ślinę szyderstwa dla łotrów
ze słowami wypowiadanymi cichcem we własnym języku.
Nie byłem na starych cmentarzach, gdzie wśród krzyży z wieloma ramionami
leżą nasi bliscy, których nazwiska rozumiem,
których minione ciepło czuję,
a których imiona pisze się w dwu alfabetach -
pączkach z dawnej i wspólnej greckiej gałęzi.

Więc wybaczcie,
że mogłem dać tylko słowo,
mogłem przesłać uśmiech politowania dla kłamców,
przekleństwo dla wrogów,
uścisk dłoni dać mogłem nieznanym przyjaciołom,
wzniesioną pięść, która kiedyś na kształt katapulty
miotała kamienie ku stalowym rydwanom oprawców.
Mogę dać grosz, który wybuchnie w pałacu satrapy,
Obiecać koc tym, którzy będą musieli uchodzić.
Ser, mięso i rybę zgłodniałym w trwaniu, zmęczonym w oporze.
Więc wybaczcie, bo wiem jak to mało……..
Wybaczcie, bo ja znów jestem z Wami w Mińsku.



Haiku, książki i rachunek za prąd

Ludzie nie kupują książek,
ludzie budują marmurowe grobowce
ludzie nie czytają wierszy
ludzie poszerzają podwórka
ale nie ma tam ocienionych miejsc
Czyż skończył się jakiś tam czas....?
Ech nie……. to tylko ja zapomniałem
zapłacić elektrowni za prąd.
Pewnie nie chciałem
a pewnie pieniędzy nie miałem.

Płacić trzeba,
i czytać trzeba,
i płakać trzeba,

30 czerwca 2006


W Wielki Piątek widziałem.

On stąpał bosymi stopami po gorących białych kamieniach.
Jak zwykły owczarz potykał się o zeschłe gałęzie w oliwkowych gajach.
Głaszcząc spracowany kark osła czekał przed strzeżonymi bramami
aż minie je tłum przekupniów, kalek, złodziei i mędrców.


Nie wstąpił
chyba, że w wody Jordanu.
Nie należał
chyba, że do tych, którzy go słuchali.
Nie zapisał się,
chyba go nawet nie zapisano w wielkim spisie.
Nie współpracował,
choć całego dał nam siebie.
Nie świadczył,
choć świadczył samym sobą.
Nie doniósł,
choć oprawcy pewnie zostawiliby mu życie.
Nie zeznał,
chyba, że przyszło mu mówić czyim jest Synem.
Nie zaprzeczył,
choć znał tego, który go wyda.
Nie poparł
choć uczeni w piśmie czekali.
Nie miał teczki
choć napisano o nim Księgę leżącą teraz przy moim łóżku.
Nie lękał się mówić
choć zdrajcy szeptali Faryzeuszom.
Nie bał się królować
choć jego proste szaty urągały imperium.
Nie wyparł się
choć zdawało się, że Ojciec go opuścił.


I jaki suplement teraz napisać
gdy na ultraczułym ekranie
widzę miasta pożerane gąsienicami Merkav *,
nastolatki rozrywane w pizzerii ładunkiem senteksu **,
kolczaste zasieki przed którymi jakoś tak wirtualnie stoję.

I może wiem i może powiem kto szczujący, a kto szczwany.


* Merkava - doskonały izraelski czołg średni.
** senteks - materiał wybuchowy o ogromnej sile
praktycznie niewykrywalny dla
detektorów.


13 grudnia, niedziela…

Gdy rankiem się zbudziłeś
władali oni ziemią
palili twe nadzieje stawiali posterunki
na białym śniegu placów
koguty strachu pieją
a Wschodu Imperator
odbiera już meldunki.

Wódz wysłał na ulice
szkolonych sług swych armię
a inkwizycja wyrok
na murach zawiesiła
golono więźniom głowy
gaszono słów latarnie
klepsydra czernią liter
tlen życia zadusiła.

Ktoś płakał ktoś oszalał
ktoś modlił się nad dzbanem
historia tok wyznaczy
żółknącym znów obrazom
urwany kulą okrzyk
rozbity mur taranem,
a oddech podsłuchany
a krtań wydana gazom.

Dzień zapomnienia jutra
okratowania głosów
zgaszonej wiary w Pana
stolica naznaczyła
zieleni dygnitarze
nakreślą werdykt losów,
a kodeks moralności
komenda ulepiła.

Ty stoisz dumny Dawid
przed tobą książę piekła
łez karawana słona
i pałka milicyjna,
a data kłębem dymu
Stalina cień oblekła
i straszy ludzką miłość
cenzura prewencyjna.

15 grudnia po wyjściu z ulotkami z otoczonego przez ZOMO kombinatu HiL.


Modlitwa

Modlę się rzutem kamienia
dalekie są wyspy Sprawiedliwego
Modlę się wirem łańcucha
tarcze pękają, wieże stoją dalej
Modlę się butlą benzyny
płomień liże pancerz, niebo zmienia barwę
Modlę się liczbą nabojów
metal za paskiem daje cień nadziei
Modlę się rytmem okrzyku
kneblowanym spazmem ulicy strachu
Modlę się znakiem odwagi
ręka dźwiga palce przed Wieżą Babel
Modlę się w rytm powielacza
czcionki syczą wężem białego wiersza
Modlę się kruchością kości
w śniegu przestroga tych, co nie wstali
Modlę się pełnią odmowy
musztrowaną na śmierć w karnym batalionie
Modlę się czernią sztandaru
pył opada oni prą ciągle dalej
Modlę się lękiem śmiertelnym
groźny świadek więc zabijają
Modlę się szepcząc utopie
mój głos notowany w trumnach kartotek
Modlę się szlakiem ucieczki
ciągle wracam drogi znów odcięte
Modlę się sznurkiem wisielca
drgawką lalki bez prawa wyboru
Modlę się śliną rozkoszy
nieprzyzwoicie żywej tajnym służbom
Modlę się marzeń jawnością
rwę gazety cenzor stale ostrzy noże
Modlę się życie wskazując
Modlę się życie wskazując
Modlę się życie wskazując………..


3 maja 1982 wieczór właściwie noc



 

 

Ewelina Łopuszańska, poetka, animatorka kultury
Poezją zajmuje się od ok. 15 lat, prowadzi imprezy poetyckie, recytuje. Zafascynowana jest malarstwem jako przekazem emocji i fotografią jako możliwością zatrzymania na zawsze wydarzeń i portretów ludzi. Dużo podróżuje po Polsce, gdyż uważa że należy znać swoją ojczyznę. Poza Podkarpaciem jej ulubionym regionem są Kujawy.

Intersuje się prasłowiańską kolebką Polski. Pierwszy tomik poetycki „Ewoliny” wydała w roku 2013, z grafikami Wojtka Atamana. Za tomik ten otrzymała nagrodę Związku Literatów Polskich w Rzeszowie „Za najlepszy debiut podkarpacia”. Drugi tomik „Dotyk Kamienia”, również z ilustracjami Atamana wydała w roku 2015 Trzeci tomik „Pocztówki” wydane w roku 2016.

Czynnie uczestniczy w wydarzeniach artystycznych Rzeszowa i Podkarpacia biorąc udział w wernisażach malarstwa, fotografii oraz spotkaniach poetyckich w Bibliotece Wojewódzkiej, Wojewódzkim Domu Kultury, osiedlowych Domach Kultury, a także w klubach i kawiarniach na terenie miasta i w gminnych ośrodkach kultury, np.: Lubeni, Cierpiszu, Medyni, Wiśniowej.

Jej wiersze ukazały się na łamach prasy regionalnej w gazecie „Nasz Dom Rzeszów”, „Głos Tyczyna” i na portalu internetowym pogranicze.eu, oraz sprzyjaciele.blogspot.com, a także w antologii „Rzeszów w poezji” wydanej przez Wojewódzką i Miejską Bibliotekę Publiczną w 2010r, oraz w Antologii poetów Regionalnego Stowarzyszenia Twórców Kultury w roku 2017. Jest aktywnym członkiem Towarzystwa Przyjaciół Rzeszowa, Klubu Poetów Podkarpacia „Perły”, oraz Regionalnego Stowarzyszenia Twórców Kultury, gdzie jest Członkiem Zarządu - skarbnikiem. Posiada dyplomy oraz listy gratulacyjne, również od prezydenta miasta Tadeusza Ferenca.
Nagrody:
konkurs „Cięte Słowa” portal internetowy Namida rok 2011
konkurs „Harmonia Dusz” rok 2011
konkurs „O Wawrzyn Sądecczyzny”  biblioteka w Nowym Sączu rok 2012,2014
konkurs „Wrzeciono” Stowarzyszenie „Majdaniarze” Nowa Sarzyna lata 2013-2017
konkurs „Pod Majowym Księżycem” Noc Poezji Załęże- Rzeszów lata 2015-2017
konkurs „Ogrody” ZLP Rzeszów rok 2017

TANGO WĘŻYKIEM
CZYLI MEANDRY MIŁOŚCI

nie klei się rozmowa
przestałam łudzić się,
że należymy do jednego jabłka
raczej nie śpieszę się
dziś w tę stronę co ty

meandry miłości, rozkoszy, radości
spłynęły gdzieś w siódmą dal;
nie wrócą wężykiem
po ścieżce wśród śnieżnych zasp

usiądźmy przy wódce
dopóki śnieg sypie leciuchno,
cichuchno- nie tak jak my
związały się w węzły te słowa
zmrożony na kość nasz stół

jeszcze mi nalej, pijmy pod świt
za miłość, za wolność, za biel
poranne ptaki tańczą parami
srebrne tango z promyków koronki


TANGO ARYTMIA
Gwiazdy na niebie otula puchem,
Pyzaty księżyc, Rzeszowski gość.
A nad Wisłokiem ławeczek tysiąc
Na jednej siedzą złączone
rytmem miłości serca dwa,

R.Tango arytmia
zatańczą w Wiedeńskiej
Cztery złote myszki
na skos i na bok

W ratuszu światła w oczach migają
Kolorami tęczy jak w dzień,
Srebrna królowa-Noc się przemyka
Pijana jak stary świat.
Na Staroniwie dęby śpiąc szepczą,
O parowozie w dymie i mgle.

R.Tango arytmia...

Nie- początek historii,
W którą brniesz coraz bardziej.
W parku nad fontanną gwiazdy
potłuczone w drobny mak
Sikorski stary wojnę zapomniał
Na zakochanych z cokołu czycha od lat

R.Tango arytmia...


MAMIE
W zieloności się wykąp,
Zanuż ręce, oczy
W bzach piwoniach,
po pas bródź.
Jaśniejące sady bielą obsypane
Szepcą pozdrowienia, zapraszają
Stań wśród zapachu, słuchaj
Śpiewa skowronek swoje trele,
A solosłowika brzmi srebrzyście.
Słońca promienie w pokłonie
zwdzięcznością całują twe ręce
wraz ze mną...

Z cyklu ZNAD GOPŁA

KOŁYSANKA

(dla Mariusza Nogalskiego,
który woje-wodzi)

Dobranoc Kujawo, malowane pole
Ucichły grube trzmiele,
Gołębie przysnęły na ramieniu nocy,

Nie wiem kto zagrał
tę smutna nutę, szeroką
po kres widnokręgu...

Dobranoc żalniki,
Prasłowian prochy,
pośród jezior wysrebrzonych nocą

Dobranoc Kujawo, wietrze igrający
z ogniem kupalnym
gdzie czas wypełniony,
a czar niedopełniony,
a młodzik przegląda się,
w szkle jezior
a ryba niemo wykwita
na powierzchni

Dobranoc zmroku futrzany
pod lasem
                Dobranoc...


RZESZOWSKIE ECHO
Halo- Halooo!
Szukam cię wśród drzew,
echo-oo!
Bawisz się ze mną
w chowanego,
Dudnisz w studni
rynkowej,
Śpiewasz z deszczem
wśród działkowych pomidorów.

Echo-oo!
W szumie fontann
w ptakach,
klaksonach
i syrenach

Echo-oo!
Jesteś?
A może cię nie ma?
-nie ma,
-ma nie,
-mam!

ANATOMIA ŁĄKI
Leżąc, osłabła z gorąca, kudłata
Zielone ciało rozpościera w środku lata,
W złotych żyłkach słońce rozlewa
Łąka, odbijając nagość nieba

Leniwie płyną wśród zieleni traw
Kwiaty,  w niezliczonych wariantach,
Przeźroczystymi szarfami wiatru
Ukołysane i brzęczeniem pszczół

Ciała kochanków zapachem kadzone,
W cieniu maków i srebrnego kopru rosnące
Kołyszą się w rytmie fal zielonych
Przypływu, łodygami dłoni pieszcząc łąkę.

NOCNE ŻYCIE ŁĄKI
wędki gałązek łowiące
zmienne księżyce,
szafranowe szale nieba,
z brzucha nocy,
z ciemności i dezorganizacji,
z żabiej perspektywy
rodzi się łąka makówek
gwiazdy jak środki
nasenne stokrotek, słoneczników
fraktale rosy
skroplone zamknięte w powiekach.
 

 

Urodzona 12 sierpnia 1968 roku w Mielcu. Z zawodu higienistka stomatologiczna i dietetyk. Zadebiutowała w prasie regionalnej ,,Głos Mielecki" w 1991 roku. Członkini Mieleckiej Grupy Literackiej SŁOWO od 2011 roku. Swoje wiersze publikowała w almanachu Grupy "Zanurzeni w słowie” (Mielec 2011), na stronie internetowej www.slowo.art.pl, na portalu hej.mielec, a także w prasie regionalnej.

Jej wiersze ukazały się w „Artefaktach” - Mieleckim Roczniku Literackim Nr 1 (2012) wydanym przez Towarzystwo Miłośników Ziemi Mieleckiej im. Władysława Szafera w Mielcu. Debiutancki tomik ,,Kropla” wydała w 2012 roku, który przedstawiła na kilku wieczorach poetyckich w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Mielcu i Samorządowym Domu Kultury w Tuszymie. Lubi podróże, spotkania z ciekawymi ludźmi, rodziną i przyjaciółmi,dobrą muzykę i film. Uważa, że człowiek  i wszystko z nim związane może być ciągłą inspiracją do twórczych poszukiwań.W tomiku,, Dłonie” (Mielec 2013) autorka zachęca do spojrzenia na siebie i świat z dystansu, czasem w krzywym zwierciadle, próbuje pokazać, że życie pomimo wielu zawirowań może być interesujące i piękne.

8 czerwca 2014 roku w Samorządowym Centrum Kultury w Mielcu odbyła się promocja trzeciego tomiku "Skrzydła". 21 czerwca br wygrała pierwszy mielecki slam poetycki . W lipcu 2014 roku  w ogólnopolskim  miesięczniku "Gazeta Kulturalna” ukazała się  recenzja tomiku „Skrzydła”  Stanisława Grabowskiego".

Kolejne wydane tomki to ,,Karuzela”( 2015)  z recenzją Agaty Linek oraz ,,Strofy na...” (2016) z recenzją Staniłlawa Grabowskiego.
Te dwa tomiki zostały wydane przez SCK Mielec.
W listopadzie 2016 roku autorka wydała tomik "Karuzela” w wersji polsko-angielskiej.
Autorką tłumaczenia jest Maria Weiss-Malec.

Artykuły:
Rozśpiewana promocja "Karuzeli" tomiku Aleksandry Piguły
Smakowanie „Kropli” Aleksandry Piguły



Rozśpiewana promocja "Karuzeli" tomiku Aleksandry Piguły, 17.10.2015


Aleksandra Piguła "Artefakty" Ekscentryk czy wariat?, Mielec 10.01.2015

link do filmu: http://youtu.be/ojj1iaV_vaI
Nagranie wideo: Zbigniew Wicherski


Tylko ty
To tylko Ty
twoja troska
twoja tajemnica
tętniąca tęsknotą

tylko ty tak troskliwie
tasujesz talię
tysiąc tysięcy tasowań

to tylko ty
twoje towarzystwo
twoje tango
twój teatr

 tylko ty ?


Oczekiwania
Oczekuj od obcych obojętności
ocalisz osobowość

otwórz oczy

oczekuj od Odwiecznego Ojca
opatrzności
opieki
ognia

oczekuj od obrazu olśnienia

oczekuj
olśniewaj
opowiadaj opowieść


Prawda
Powiedz poecie
przestań pisać – polegnie

powiedz prostakowi
pomyśl – pójdzie precz

powiedz panu
przekrocz przyzwoitość
pozostanie parobkiem

przemyśl
przemilcz

pozostaniesz
przyjacielem prawdy

    
Igraszka
Igraszka istnienia
iloraz ideału
interpretacja inteligencji
istnieją idioci i intelektualiści
inność i innowierstwo

Istnieje ideał?

ile imion
intymności
ile istnień


Gdy gubisz
Gdy gubisz granicę gustu – gnuśniejesz
gdy gubisz godność - giniesz

grasz grę głupoty

gdzieś głęboko
gromadzisz grosze

gonisz galopem galaktykę


Układy
Uczymy uprzejmości
układamy ułudę uczuć
umysł uważnie unika
uogólnień

uwypuklamy usta
unikalnym ubraniem
umiemy upiększyć urodę

ukończone uniwersytety
umożliwiają
uchwalanie ustaw

układamy układanki
ustalamy układy
urządzamy urodziny
umyślnie unikając
uprzejmości

udajemy

uwierzmy uczuciom
udawanie unicestwia


Łza łotra
Łazili łąką
łysy łysemu łgał
łagodniał ładunek
łatwowierności

łotr łaknął łaski
łagodniała łza

łącząc łańcuchem
łatwość
łagodność
ład


Akt Afrodyty
Anielski akt Afrodyty
abisalne arcydzieło
abstrakcja absolutu
apogeum arogancji

Adamowe audytorium
adoruje anonimowych aktorów
adepci architektury antyku
alabastrowym akcentem
afirmują
anielski akt Afrodyty


Morfina
Uzależniłeś mnie
wstrzykuję sobie
kolejną dawkę namiętności
pojawia się uśmiech
krew lepiej krąży

jest tylko ten moment

jeśli kiedyś przyjdzie jutro
zakryję go
prześcieradłem wspomnień

aby ocalić choć mgłę


Kwiaciarka
Widziała wszystko
sprzedawała kwiaty
jedną ręką zawiązując
bukiet panny młodej
drugą kir na wieńcu

była świadkiem
największych intymności
i wzruszeń

alfą i omegą
dla obcych sobie ludzi
otoczona zapachem róż
fiołków i konwalii
nigdy nie dostała nawet stokrotki

bo komu przyszłoby do głowy
dać kwiatek kwiaciarce


Świat w gruzach
wiersz dedykowany ofiarom trzęsienia ziemi we Włoszech 2016 roku.

Nie trzeba wojny
wystarczy
że zatrzęsie się ziemia
I wcale to nie znaczy
że umarł Bóg

kiedy nie jest ważne to co miałeś
tylko kim jesteś
kiedy możesz spać pod gwiazdami
podziwiając zachód słońca
wiedz że spod gruzów w ulewie łez
odrodzi się życie
bo i tak jesteśmy tu po to
aby doświadczać
miłości
życia
i siebie nawzajem


Nie słuchaj
kiedy mówią
lepiej już było
nie wierz
nie słuchaj
zamknij drzwi
otwórz serce
wbrew rozsądkowi kochaj
jak dziecko
nazwą cię wariatem
kimś z innej planety
a ty po prostu pierwszy raz
od kiedy oddychasz będziesz szczęśliwy


Do not listen
when they say
there were better days
do not believe
do not listen
close the door
open your hearth
and love like a child
in spike of good reason
they will can you a freak
a creature from the other planet
and for the first time
since you first breath
you will be simply happy


Spowiedź
powinna powiedzieć
wiecej nie pamiętam
żałuję
postanawiam poprawę
nie powie
wracają wspomnienia
przyspieszony oddech
nagość drzewa
zamknięte powieki
otwarte usta
rozgrzeszyć
może tylko miłość
za oziębłość
odpowiesz przed Bogiem


A confession
she should say
I remember nothing more
I regret
and promise to improve
she will not say it
the memories come back
the breath quickens
the tree is barren
closed eyes
open mouth
only love can give you absolution
for heartlessness
you will answer to God


Obraz
doskonały obraz Boga człowiek
widziałam wielu
za mało by się zachwycić
ktoś w akcie stworzenia miał więcej
szczęścia
ktoś więcej rozumu
jaka jest granica błędu
gdzie kończą się żarty
a zaczyna groteska
ale czy obraz może być doskonały…


An image
a perfect image of God
a man
I have seen many
too few to be admired
someone was more lucky
with the act of creation
someone got more brains
what is the margin of error
where do the jokes and
and grotesque begin
but can an image be perfect...



Karuzela

Zabrałeś mnie
na karuzelę przemyśleń
nostalgia dopada jak grypa
tylko ona rozgrzewa
do czerwoności
pozwalam się uwieść
dopala się świeca
dni spopielały
kwiaty nie pachną
ale twój głos wciąż brzmi
szum morza dopełni dźwięk
zanim zamieni się w ciszę
żółkną jesienne liście
na naszych zdjęciach
przybywa płyt i książek
a wiosną drzewa
zakwitną nadzieją
odwracając fatum
jadę bez trzymanki
a karuzela wciąż się kręci


Rachunek

Judasz zdradził
za trzydzieści srebrników
jakby Bóg
nie był więcej drachmy wart
za jaką cenę
zdradzisz mnie czytelniku
odejdziesz w świat
banalnych słów
przyziemnych spraw
rachunek za miłość
wystawi nam życie
za jaką cenę
zatańczysz walca
do kresu dni
za jaką cenę
zmysły rozkołyszesz
nim odbijany
krzyknie ktoś
i zmieni rytm


Zimowa noc

Noc wieje chłodem
ty gdzieś daleko
zarabiasz na chleb
wierzysz że
nie samym chlebem...
nie samą miłością...
dokładam do pieca
podartymi listami
okadzam dom
sadzą wspomnień
robi się cieplej
kolejny klocek
zamienia się w proch
a klepsydra
odmierza czas
twojego  powrotu


Korzenie


Korzenie dobra i zła są w nas
nic nie jest tylko czarne lub białe
dla podkreślenia stylu
wybieramy szarość
stonowaną elegancję
piękno
czym jest piękno
bo idealne wymiary
szlachetne rysy
młodość
to zbyt mało
pojęcia próżne i wyświechtane
tak bardzo
odeszliśmy od korzeni
a przecież one są w nas
i tylko od nas zależy
co z nas wyrośnie


Obraz

Doskonały obraz Boga
człowiek
widziałam wielu
za mało by się zachwycić
ktoś w akcie stworzenia miał więcej
szczęścia
ktoś więcej rozumu
jaka jest granica błędu
gdzie kończą się żarty
a zaczyna groteska
ale czy obraz może być doskonały


Ile razy

Zastanowię się pięć razy
i zamilknę
skapną ostatnie
krople przyzwyczajenia
zostawiając na kamieniu
krew minionych lat
zastanowię się dziesięć razy
zanim odpowiem na pytanie
tak wiele modlitw
zostaje bez odpowiedzi
dopóki wzrokiem będę próbowała
ujrzeć Boga
będę kroczyć w ciemnościach
zastanowię się piętnaście razy
i może wtedy odkryję
że słabości są błogosławieństwem
nawet najpiękniejsza maska
to marna kopia ideału
zastanowię się
siedemdziesiąt siedem razy
zanim powiem kocham


Obnażenie

Czytasz w moich myślach
podziwiam odwagę i samozaparcie
to czego się dowiadujesz przerasta
oczekiwania
żyjesz i umierasz zarazem
chodzenie po gorących
kamieniach strof
przeraża i ekscytuje
a zimny prysznic
przywraca świadomość
mówię do ciebie
w obcym języku
przeklinasz wieżę Babel
wypływasz na spokojne wody
arką cierpliwości
kiedy opowiem całą księgę życia
ostatnim tchnieniem
wyszepczę pragnę


Dorożka
Stanowi

Zaczarowana dorożka
porzucona przez dorożkarza
czeka na nowego właściciela
nie pasuje do
fordów
mercedesów
bmw
na dzisiejszych drogach
czy w całym wszechświecie
znajdzie się biały rumak
który przewiezie mnie w przeszłość
zaczarowaną dorożką
w zaczarowany świat

Słowa słowa słowa

zainspirowana wierszem
Stanisława Grabowskiego
,,O poezji”

Mów do głupiego
że czapka nie jego
to tak jak z daltonistą
mówić o kolorach
może pomilczymy
nie pytając
po co
dlaczego
w jakim celu
czy zawsze musi być morał
jak zrozumieć słowa
nie doradzam pośpiechu
w bezsenną noc
przypomną
o sobie
zaiskrzą blaskiem
na niebie
a może tak
mierzyć w księżyc
nawet jeśli chybisz
wylądujesz
wśród gwiazd


Zegar

Mój zegar bije nieustannie
tak samo w każdej chwili
gdy biegnę do przystanku
poprawiając swój
życiowy rekord na sto metrów
i wtedy gdy zatapiam się w myślach
przechodząc do nurkowania
mój zegar odmierzał
dzieciństwo PRL-u
młodość głębokich przemian
dojrzałość wolnej Polski
mój zegar biologiczny jak sinusoida
wznosi się i opada
nie ma na nią wzoru
wystrzałowym ciuchem
próbuję sobie odjąć lat
a tak naprawdę
uśmiech czyni ze mnie dziecko...
stary zegar dziadka
jedyna po nim pamiątka
wrośnięty w dom
przypomina o korzeniach
i swoim tik tak odmierza czas


Wolność

Chcieli mnie oswoić
wysłali do szkoły
nauczyli
proszę
dziękuję
przepraszam
chcieli zrobić ze mnie kobietę
w purpurowej sukni
wkroczyłam na wybieg
odwracając się na pięcie
zmazałam szminkę
zrzuciłam szpilki
wybiegłam
na kamienistą drogę
aby w deszczu i błocie
poczuć wolność
chcieli mnie oswoić
prawie się im udało...


Istnienie

Kiedy umiera młodość
zaczynasz szanować każdą chwilę
nie martwisz się że masz
pięć centymetrów za mało
dziesięć kilogramów za dużo
że masz pryszcze
nie zdasz egzaminu
albo że chłopak
do którego wzdychasz
na ciebie nie spojrzał
za dwadzieścia lat
wszystko okazuje się banalne
kiedy umiera nadzieja
spróbuj ją reanimować
ona musi odrodzić się
z bagna łez i pomieszania zmysłów
kiedy umiera miłość
złóż ją na ołtarzu
przemieni się i zmartwychwstanie
bo jeśli nie to była
tylko namiętnością
kiedy umiera wiara Bóg podaje rękę
prowadzi po właściwych ścieżkach
tylko musisz chwycić dłoń i zaufać
jest więc
wiara nadzieja i miłość
a nade wszystko życie


Spowiedź

Powinna powiedzieć
więcej nie pamiętam
żałuję
postanawiam poprawę
nie powie
wracają wspomnienia
przyspieszony oddech
nagość drzewa
zamknięte powieki
otwarte usta
rozgrzeszyć może tylko miłość
za oziębłość
odpowiesz przed Bogiem


Ucho igielne

Mówisz
śmierci nie ma
życie trwa wiecznie
zmienia się jedynie postać
myśląc tak czujesz się bezpiecznie
możesz odejść
lub tutaj zostać
jest więc pokój miłość i wszystko
a nie jak mówią zaledwie garstka
wiedza w absolutnym wymiarze
dobra nowina i łaska
gdy cię osądzą i postawią wyrok
nie słuchaj
nie wierz plotkom
i nie powielaj obcych zachowań
nie myl refrenu ze zwrotką

urodziłeś się po to
aby być sobą
a nie lustrzanym odbiciem
sam przejdziesz
przez ucho igielne
po ścieżce zwanej życiem


Od do


Jest taki czas do wykorzystania
od pierwszego krzyku
do zamknięcia powiek
chwile przemyśleń
noce z lampką szampana
tak samo tajemnicze jak człowiek

jest sen
z którego nie chcę się wybudzić
Jeruzalem dalekie i bliskie
Arka Noego
kraina bez ludzi
melodią fal wzrusza pianistę

jest serce
biegnące od przedsionków do komór
rozgrzane do czerwoności
w chwilach uniesienia
ochłodzone rozsądkiem
nie mówi nikomu
jak bolą porzucone marzenia



Odmiana

Odmieniam życie
przez przypadki wydarzeń
regularny to czas
od poniedziałku do piątku
zwyczajne chwile
szalone soboty
święte niedziele
odmieniam miłość przez czasy
przeszłość mniej boli
skupiam się na tym co teraz
jak zatrzymany w kadrze film
rozgrzany ekran parzy
oskary nam rozdają
przyszłość się marzy
odmienię śmierć któregoś dnia
nie w liczbie mnogiej
kiedy? nie wiem!
zatrzyma się czas
ziemskiej wędrówki
z nadzieją stanę
oko w oko
przed Bogiem
gotowa do podróży po niebie


Śmiertelni


Chorujemy na tę samą chorobę
zwaną życiem
niestety śmiertelną
oswojeni z codziennością
czekamy na świąteczny czas
chorujemy na tę samą chorobę
każdy inaczej
gdy nie pomagają probiotyki pracy
ratujemy się
morfiną miłości
bez bólu
tak cudownie znieczuleni
zasypiamy
w ramionach wieczności


Okulary

Rozmawiam i nie chcę zgubić wątku
przeszkadza mi twoje spojrzenie
przenikające do wnętrza
dlatego przymykam oczy
myślisz  że słońce
oślepia przed tą miłością
okulary
cudowny wynalazek człowieka
przydatne
gdy zaczyna się
zabawa w chowanego.
kątem oka
widzę inną kobietę
w ciemnych okularach
cierpiącą z bólu
były zbyt małe
by zakryć opuchliznę
tamta kobieta przeklina swój los
wkładając okulary
myśli że jest zbyt późno by odejść
albo  że gdziekolwiek pójdzie
i tak wróci do kata
taka jest jej miłość
skrwawiona posiniaczona toksyczna
myśli że będzie inaczej ...kiedyś
a jeśli gorzej?
bo Bóg daje taki krzyż
jaki można udźwignąć
czy zamieni okulary na maskę?
widzę bawiącą się dziewczynkę
w różowych okularach
wiatr pieści jej włosy
powiewa niebieska sukienka w kwiaty
taki mały promyk słońca
na ponurej ulicy
zaraźliwy śmiech udziela się
ta mała dziewczynka
zabiera mnie do lepszego świata
jest aniołem
zesłanym na chwilę
wracam do rozmowy
zdejmuję okulary
a gorzki łyk kawy przypomina
w jakim celu się z tobą spotkałam


Pan czy sługa?

Słońce budzi cię jasnym promieniem,
żegnasz się z nocną szarugą.
Myślisz co los przygotuje,
Czy będziesz dzisiaj panem czy sługą?

W życiu nic nigdy nie jest na zawsze,
Fakty  się determinują.
Gdy gramy w cudzym teatrze
To pan nieraz może stać się sługą.

Czasem musisz zawalczyć o siebie
Słowem, gestem lub maczugą.
Kłaniać  się, przyjąć honory,
Być czasem panem a czasem sługą.

Cokolwiek robisz gdziekolwiek żyjesz,
Jak długo mkniesz życia strugą.
Odpowiedz  tylko w swym sercu
Czy jesteś dzisiaj panem czy sługą?

Kiedy przepłyniesz ocean życia,
zmierzysz się z wieczną żeglugą.
Okaże się  nieistotne
Czy byłeś tutaj panem czy sługą?


Myśli

Nie potrafię ocenić słów
które wychodzą spod pióra
są myśli co przychodzą same
nie odpędzam ich
przyglądam się tęsknocie
niepokojom
podmuchom wiatru
promieniom słońca
rozwijam każdą
myśli jak czekoladkę
smakuję
są gorzkie i słodkie zarazem
migdałowe i pistacjowe
pachną miętą i wanilią
wspomnienie dzieciństwa
zawsze wzrusza

Podziękuj kropli wody

Beacie
podziękuj kropli  wody
gdy gasi pragnienie
to elementarne
pragniesz bowiem
tak wielu rzeczy
jednego pocałunku
bardziej
niż kromki  chleba
podziękuj najpierw wodzie
gdy spływa
po piersiach łonie
bezwstydnie
zaglądając  do wnętrza
potrzebujemy oczyszczenia
bo z brudu nienawiści
nic dobrego
nie może się zrodzić
podziękuj kropli wody
bez niej
nie byłoby oceanu


Dłonie
Miliony dłoni przez wszystkie lata
Na drodze życia spotykasz,
Są te przyjazne matki, siostry, brata
I te, z którymi nie chcesz się witać.
Ktoś ma na dłoniach serce otwarte,
Bo dobroć przebija przez skórę,
Takie dłonie są najwięcej warte,
Niestety tylko niektóre.
Dłonie matki, ojca przytulały
I błogosławiły na drogę
Te w życiu najwięcej mi dały,
Z szacunkiem całować je mogę.
Są dłonie, które zmieniają ciało,
Bo jeden dotyk wystarczy
By poczuć miłość doskonałą
I przestać o cokolwiek walczyć.
Dłonie na krzyżu przebite
W których się niebo zawiera,
W tych dłoniach
Jest całe moje życie-
To święte dłonie Zbawiciela


Oto człowiek…
Oto człowiek
Zachłysnął się kęsem mądrości,
Chce być najlepszym egzemplarzem
W kolekcji wszechświata,
Wpatrzony w siebie tak centralnie,
Że nie zauważa stojących obok.
Oto człowiek…
Pasujący do trendów mody
Dyspozycyjny dla wszystkich,
Tylko nie dla tych,
Którzy go kochają.
Oto człowiek…
Jak stary mannlicher
Podszyty kompleksem niższości
Wybucha, zamiast stać
Na straży godności,
Zatruty strzałą nienawiści
Kpi sobie z gniewu Galilejczyka.
Oto człowiek…
Patrząc na niego niestety
Nie powtórzę za Piłatem;
Nie znajduję w nim żadnej winy.


Byłeś
byłeś przez chwilę wszystkim
powietrzem
oddechem
wodospadem
czekaniem
spełnieniem
obłokiem szczęścia
nagle
motyle w brzuchu nie trzepocą
straciły barwę
choć mówią
że ćma to też motyl
podobny
tak już pozostanie
realne sensowne życie
wyliczone co do minuty normalności chwile
tylko dlatego
że nie mam odwagi być jak Julia


Nim zapieje
zanim zapieje kogut
nasze ręce rozplączą się
z miłości zostanie tylko ość
złamane serce jakoś sobie poradzi
z bólem cierpieniem niepewnością
zostawi miejsce rozsądkowi
gdzieś daleko mały chłopiec
rozbije szybę szklanego domu
nieprzyzwoicie bogaty dżentelmen
oddając piłkę stwierdzi
w końcu to tylko szyba
zanim zapieje kogut
zmienię kolor włosów
smutek zabierze mi kilka kilogramów
ktoś nie rozpozna we mnie
kiedyś znanej twarzy
znów bardziej anonimowa
bez wszystkiego kim byłam wczoraj
rozpocznę nowy dzień


Epitafium
Ani Brąglewicz
Non omnis moriar

to nie tak miało być ta przyjaźń miała się rozwinąć
nie dokończymy zaczętej rozmowy
zabrakło czasu nawet łzy nie chcą płynąć
nie wierzę że to życie skończyło się
jest w innym wymiarze
twoja dusza jest teraz wolna jak ptak
a moja wciąż pełna marzeń
i to nic że milczy telefon sms-y nie docierają
a kot nie może sobie znaleźć miejsca w domu
świat zamknięty między sztalugami
zawsze będzie ciebie przypominał
podążasz leśną alejką w kierunku kapliczki
z bukietem wrzosów w dłoni
milcząca
to nie tak miało być
ale czy nie jest tak
że gdy nie wiemy co powiedzieć
najbardziej kochamy


Jak co roku
Tak jak co roku biały stół i pachnie siano Jak co roku śpiewamy święta noc
Tak wyjątkowo smakuje karp i wciąż nas mało
Tylko puste miejsce mówi, że kogoś brak.
Jest tylko jeden taki dzień i jedna taka noc

Co by nie było cały rok czekamy, by opłatek wziąć
Spoglądać znów przez jego biel
Pomarzyć aby stał się cud
Tak jak co roku płynie pieśń
Jest najgłośniejsza cicha noc


Rozmowa z drzewami
wierzbo płacząca
uśmiechnij się czasem
bo nie do twarzy ci
we  łzach

brzozo przytul mnie
podaruj mi spokój
pozwól chwilę
przy tobie
postać

wielki rozłożysty dębie
nie wypominaj jabłoni
pierworodnego grzechu

bo któż z nas
jest bez winy


***
darowałeś mi powietrze
a w nim coraz mniej tlenu

darowałeś miłość
z ością w gardle

darowałeś człowieka
na obraz
już nie wiem kogo

darowałeś mi życie
tylko
nie mam czasu
by pożyć


***
przepraszam ciebie ziemio
ze pokryli betonem twoją powierzchnię
aby nam było wygodniej stąpać

nie dziw się  chmuro
że zimno jest pod twoją  pierzyną
i dlatego
wybieram koc

długie zimowe wieczory
wybaczcie mi że błogosławię
nadejście wiosny

przepraszam dzień
że podróżuję we śnie

nie martw się ziemio
niebo ma nad tobą kontrolę
i zawsze jest  niebieskie

maj 2011

***
kopciuszku zobacz świat jest piękny
dziś przemień piekło w raj
błagam nie czuj się odepchnięty
pięknie wyglądasz idź na bal
baw się przecież wiesz
książę zachwycony jest tobą
poeta pisze o tobie wiersz
jesteś balu ozdobą
zgubiony but należy do ciebie
nie pasuje na inną nogę
książę szuka długo i nie wie
że jesteś tuż za progiem

***
uciekam w cień od słońca
przed głupotą , która aż boli
przed drogą, co nie ma końca
przed samą sobą powoli
podobno bieg to zdrowie
byle dobiec do celu
byle nie zaszkodzić sobie
bo przed nami padło wielu
gdy ktoś mi podstawi nogę
podnoszę się, biegnę dalej
i już nie kłócę się z bogiem
jaki ma sens to bieganie


Przy  śniadaniu

piję kawę
jeszcze jedną nogą we śnie
odbicie lustrzane
zaskakujące
jak na porę dnia
pierwszy łyk
gorzki
ciepły
taki jak lubię

piję kawę
na dobry początek
dnia
czy koniec nocy
pierwszy
drugi
łyk

 

Magister sztuki muzycznej, muzykoterapeuta, dyplomowany nauczyciel muzyki w Powiatowym Zespole Placówek Szkolno-Wychowawczych w Mielcu oraz instruktor wokalny w Samorządowym Centrum Kultury w Mielcu.Urodziła się 22 czerwca 1981 roku w Mielcu. W 2001 roku ukończyła I Liceum Ogólnokształcące im. Stanisława Konarskiego w Mielcu. W 2007 roku obroniła pracę magisterską w Instytucie Edukacji Muzycznej w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Kielcach. W 2012 ukończyła studia podyplomowe z muzykoterapii na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Jest absolwentką I stopnia Państwowej Szkoły Muzycznej w Mielcu (fortepian), w latach 1997-2001 należała do chóru szkolnego I LO w Mielcu, a 2004-2007 do chóru nauczycielskiego „Akord”.
W latach 2015-2017 współpracowała z SCK w Mielcu przy współtworzeniu oraz prowadzeniu zajęć chóru do musicalu „W tym roku świąt nie będzie”, twórca tekstów oraz melodii piosenek wykorzystanych w spektaklu (20 spektakli w SCK Mielec,2 spektakle w Nowej Dębie). Od 2008 roku promuje dzieci i młodzież niepełnosprawną na konkursach, przeglądach, festiwalach piosenki w całej Polsce zdobywając liczne wyróżnienia i nagrody między innymi: W 2011 roku-I miejsce dla jej ucznia na festiwalu „Integracja malowana dźwiękiem” w Bochni (sama otrzymuje również Nagrodę Prezydenta Polski za odkrycie osobowości roku 2011), W 2013 roku - I miejsce dla ucznia i Nagrodę Rzecznika Praw Dziecka w Bochni. W 2009 i 2016 roku jej uczniowie zakwalifikowali się do półfinału „Zaczarowanej Piosenki” w Warszawie pod patronatem fundacji Anny Dymnej „Mimo wszystko”. W 2016 i 2020 roku jej podopieczni reprezentowali Mielec jako Laureaci Festiwalu „Albertiana” fundacji Anny Dymnej „Mimo wszystko” w Teatrze J.Słowackiego w Krakowie.W 2018 roku jej uczennica otrzymała stypendium „Albertusowe 2018” Funduszu Kulturalno – Charytatywnego im.Adama Chmielowskiego – Brata Alberta w Mielcu. W 2019 roku jej uczennica wygrała 1 miejsce na festiwalu „Zaczarowany mikrofon” w Gliwicach.W 2019 roku została laureatką Nagrody Starosty Powiatu Mieleckiego.

Poezją zajmuje się od 1995 roku pisząc wiersze „do szuflady”, z czasem teksty „ubiera"w muzykę” komponując piosenki. W 2015 roku piosenka „Odlećmy razem do gwiazd” znalazła się w repertuarze Musicalu „ W tym roku świąt nie będzie”. W 2017 roku odbyła się premiera piosenki i teledysku z udziałem młodzieży mieleckiej z SCK. Od 2019 roku napisała10 tekstów do piosenek kolejnego musicalu „Siostrzyczki” wystawianego w Samorządowym Centrum Kultury w Mielcu. Jej pierwszy tomik pt. „Musicalowe natchnienie” to zbiór tekstów piosenek śpiewanych podczas spektakli i kolejne spełnione marzenie na artystycznej drodze. Znajdują się w nim tekst piosenki "Zaufaj mi", której nagranie teledysku jest planowane w najbliższej przyszłości. Od 2001 roku śpiewa jako wokalistka w zespole muzycznym. Interesuje się też literaturą, sportem, podróżami oraz filmem.


ODLEĆMY RAZEM DO GWIAZD

Idź nie zatrzymuj się
Kiedyś znowu zobaczysz mnie
Wtedy czas umilknie gdzieś
A ja tak bardzo będę prosić cię
A ja tak bardzo będę prosić cię

Nie odchodź, zostań tu
Czy twe usta zamilkną znów
Wtedy czas popłynie gdzieś
Czy zrozumiem jak bardzo potrzebujesz mnie?
Czy zrozumiesz jak bardzo potrzebuje cię?

Ref.:
Odlećmy razem do gwiazd
Niech dziś zatrzyma się czas
Tam gdzie miłość zna kres
Tam gdzie radość wciąż jest
Odlećmy razem do gwiazd
A miłość dogoni nas
Gdzie ukryjemy łzy?
Tam będę ja będziesz ty
Tam będę ja będziesz ty…

Idź zamknij serca drzwi
I poczuje ciepłe krople łzy
Gdzieś ucieknę znów zawołam cię
Czy zrozumiem kiedyś swego życia sens?
Czy zrozumiem kiedyś swego życia sens?

Ref.:
Odlećmy razem do gwiazd
Niech dziś zatrzyma się czas
Tam gdzie miłość zna kres
Tam gdzie radość wciąż jest

Odlećmy razem do gwiazd
A miłość dogoni nas
Gdzie ukryjemy łzy?
Tam będę ja będziesz ty
Tam będę ja będziesz ty…

Czy usłyszę kiedyś słowa, że nie zapomnisz chwil, nie zapomnisz mnie?


POZDROWIENIA TOBIE ŚLĘ

Gdy śnieg pada, wokół ciebie
Wszyscy z tego cieszą się
To jest pora, czuję się jak w niebie
Pozdrowienia tobie ślę!

Świętowania nadszedł czas
Radość serca łączy wraz
Na prezenty przyszedł w końcu dzień,
Zaśpiewajmy refren ten:

Ref.:
Od dziś miłością wypełnię wszystkie dni
Trzeba pomocy i przebaczenia sobie win
Co noc mi się śni!

Słychać dźwięki, mej kolędy
To nadzieja w sercu tkwi
Budzi wiarę no i me marzenia
Czy otworzysz dziś jej drzwi?

Ref.:
Od dziś miłością wypełnię wszystkie dni
Trzeba pomocy i przebaczenia sobie win
Co noc mi się śni!

Gdy śnieg pada, wokół ciebie
Wszyscy z tego cieszą się
To jest pora, czuję się jak w niebie
Pozdrowienia tobie ślę!
Pozdrowienia tobie ślę!
Pozdrowienia tobie ślę!

Świętowania nadszedł czas
Radość serca łączy wraz
Na prezenty przyszedł w końcu dzień
Zaśpiewajmy refren ten!

Słychać dźwięki, mej kolędy
To nadzieja w sercu tkwi
Budzi wiarę no i me marzenia
Czy otworzysz dziś jej drzwi?

Gdy śnieg pada, wokół ciebie
Wszyscy z tego cieszą się
To jest pora, czuję się jak w niebie
Pozdrowienia tobie ślę!
Pozdrowienia tobie ślę!
Pozdrowienia tobie ślę


NIE ODDAM MOICH WSPOMNIEŃ

Kiedy ty chcesz zadzwonić?
Nieważne czy mnie znasz
Nieważne czy kochasz
Nie wiem w co grasz

To było łatwe
Nie znać twych wad
Żegnaj kolego!
Nie słucham rad!

Ref.:
Nie oddam moich wspomnień!
Nie dam moich dni
Nie chcę – nie wystarczać
To tylko są złe sny
Wiec, wybacz mi

Pamiętam twe spojrzenia
W twych oczach widzieć się
Wygrane marzenia
Gdy wszystko jest ok

To było proste
Poznanie twoich wad
Żegnaj kolego!
Nie chcę cię znać!

Ref.:
Nie oddam moich wspomnień!
Nie dam moich dni
Nie chcę – nie wystarczać
Nie wystarczy śnić
Więc, wybacz mi!

Nie oddam moich wspomnień!

 

ZAUFAJ MI
Czy usłyszę co dziś powiesz do mnie?
Czy odnajdę cię tu, gdy się zapomnę?
Ukradkiem gdzieś stopię żar serca swego
Odrzucę gniew, przyznam się do świata złego

To czas traci wciąż swoje chwile
Czy zrozumiem co chcę, po co żyję?
Tak krótko znam siebie więc ciągle czekam
By wiarę mieć, zawsze chcieć, zrozumieć człowieka

Ref.:
Zaufaj mi proszę cię,
Zapomnij co było złe
Przyznaję się to mój błąd
Więc zabierz mnie
Chce uciec stąd…

Dlatego chce być tak do końca
Z nadzieją swój wzrok wznieś do słońca
By stopić lód, który jest między nami
Byśmy znów mogli być tu
Już tylko sami

Ref.:
Zaufaj mi proszę cię
Zapomnij co było złe
Przyznaję się to mój błąd
Więc zabierz mnie
Chce uciec stąd …

 
SERCA BIT – DUSZY RYTM

Kiedy idę przez życie jakby nie było mnie
Widzę tak jakby tylko pozostał mój cień
Bo uśmiech zabieram to mi zostają łzy
Moje zmysły zostają przebrane za te sny

Przecież nie skreślam nikogo
To nie w moim stylu jest
Wiem jak każdy krok słychać
Spójrz to tylko deszcz!
Więc lepiej pilnować gdzie podążać chcesz
Bo nic nie zostaje w prawdę tylko wierz!

Naprawdę nie rozumiem co to gniew – to mój szef!
To mój zew, gdy ciągle widzę tylko krew…
Jestem jaki jestem – to mój styl – to mój luz!
Nie udaję, żyję, na mnie teraz spójrz!

Ref.:
Gdy serce wyczuje ten bit!
Melodie duszy wybije ten rytm
Gdy serce wyczuje ten bit!
Melodie duszy wybije ten rytm

Gdy serce wyczuje ten bit!
Melodie duszy wybije ten rytm
Gdy serce wyczuje ten bit!
Melodie duszy wybije ten rytm

Lucyna Augustyn – absolwentka UJ w Krakowie, nauczycielka języka polskiego w SP w Przecławiu (wcześniej Gimnazjum w Przecławiu).
Zainteresowania plastyczne (rysunek ołówkiem, haft krzyżykowy), literackie (własna twórczość poetycka, recytacja).
Od 2011 roku członek KŚT TMZM (liczne wystawy obrazów wykonanych haftem krzyżykowym).

reanimacja
przyspieszony rytm serca
ogień na twarzy
wibracje rąk
karuzela myśli
 
nagle huk
bezwładne ciało
opada niczym
jabłko z drzewa
 
jak anioł z nieba
miłosierny Samarytanin
chwyta komórkę
wykręca numer
podciąga rękawy
i pulsacyjnie
przywraca życie
nadjeżdża ratunek
czasu niewiele
krzyk ratujących
prawdomówny monitor
cisza...
na krańcu świata
zawieszony pomiędzy
niebem a ziemią

samotność
po wulkanie emocji
wirze zabaw
burzy dziecięcych wrzasków
nadchodzi czas
ciszy
samotność wdziera się
do pokoju domu starców
zasiada pewnie
w bujanym fotelu
kołysze
na huśtawce uczuć
jak cebula
wyciska strumienie łez
niczym małpa
na linie przenosi z przytulnego domu
na kraniec świata

antyrobotyzacja
jak z klocków lego
własnymi skrzydłami
wznoszą dom
swoich marzeń
od podstaw
sklejają myśli
docinają życiowe plany
do mapki
wyznaczonego placu
przy ścieżce losu
przykrywają
dachem bezpieczeństwa
wysuwają komin
którym wylecą
nietrafione pomysły
malują wnętrze
barwami szczęścia
w rogu stawiają szafę
pełną idei
na koniec
stają w oknach
na świat
by podglądać
perypetie ludzi

ósmy bieg
emocje sięgną
brzegów wytrzymałości
pot zaleje duszę
życie złożone
z małych puzzli
zawrót głowy
oszalały puls
doping kibiców
i start
wyrzucający
kamienie przeszkód
spod kół kariery
zwariowane
wycie serca
nierównomierne szlaczki
na ekranie ekg
i prosta linia
z przeraźliwym dźwiękiem

rollercoster codzienności
wsiadają
do kruchych wagonów życia
przytwierdzonych
do szyn losu
powoli ruszają
raczkując po dywanach
matczynych pieszczot
na nastoletnim zakręcie
trzymają się
bariery zasad
by nie wypaść
z pasów bezpieczeństwa
wznoszą się na szczyt kariery
by spojrzeć
w otchłań bezsilności
czarną przepaść chorób
przemykają
przez jaskinię grozy
i pędzą po wirażach
zmęczeni
by wysiąść
na ostatniej stacji

Józefa Krzak
Urodzona 16 sierpnia 1954 roku w Trześni, obecnie mieszkanka Przecławia. Absolwentka Studium Nauczycielskiego w Tarnowie (1975) oraz Pedagogicznego Studium Bibliotekarstwa i Informacji Naukowej w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Rzeszowie (1993), nauczyciel dyplomowany, od września 2011 r. na emeryturze.

Od 2004 r. należy do Towarzystwa Miłośników Ziemi Mieleckiej im. Władysława Szafera w Mielcu oraz do Klubu Środowisk Twórczych przy TMZM.
Jej pasją jest fotografowanie otaczającego nas świata, otrzymała wiele nagród na konkursach regionalnych i ogólnopolskich. Interesuje się bogatą historią regionu, a w szczególności Przecławia i okolicy. W 2014 r. założyła wraz z grupą aktywnych mieszkańców Przecławia Stowarzyszenie „Przecławski Krąg” (www.przeclawskikrag.pl), które oprócz działalności statutowej, podjęło się opieki nad kościółkiem św. Bernardyna ze Sieny w Przecławiu i czyniło starania o pilny remont zabytku, rodzimej perełki przecławskiej architektury.  
W roku 2014 napisała i wydała książkę  pt. „W służbie przecławianom – 135 lat Ochotniczej Straży Pożarnej w Przecławiu”, a w 2015 r. opracowała  broszurę pt. „Kościółek pw. św. Bernardyna ze Sieny w Przecławiu”.
Za swoją sumienną pracę nauczycielską, działalność kulturalną, pisarską i społeczną została nagrodzona wieloma nagrodami, między innymi: Złotą Odznaką Związku Nauczycielstwa Polskiego, Złotą Odznaką 50-lecia TMZM - 2014, Medalem Komisji Edukacji Narodowej – 2010, Odznaką Honorową Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP „Zasłużony dla Kultury Polskiej” – 2012, Brązowym Medalem „Za Zasługi dla Pożarnictwa” – ZW Ochotniczych Straży Pożarnych RP - 2014 oraz Srebrnym Krzyżem Zasługi w 2016 roku.
W roku 2019 oddała w ręce Czytelników publikację na temat  tradycji i zwyczajów wigilijnych i Świąt Bożego Narodzenia na Ziemi Przecławskiej pt. „Wigilia na Ziemi Przecławskiej”. Już gromadzi materiały do napisania szerszej historii kościółka pw. św. Bernardyna ze Sieny w Przecławiu.
Od 2020 roku jest członkiem Mieleckiej Grupy Literackiej „Słowo”.

Wigilia na Ziemi Przecławskiej

Boże Narodzenie to najbardziej rodzinne święta. Liczne tradycje i symbole wprowadzają nas w świąteczny nastrój, jaki pamiętamy z dzieciństwa.  
Książka pt. „Wigilia na Ziemi Przecławskiej” powstała z potrzeby serca. Na rynku wydawniczym istnieją liczne publikacje traktujące o współczesnym celebrowaniu Wigilii i świąt Bożego Narodzenia. Można znaleźć w nich mnóstwo przepisów na dania związane ze wspomnianymi świętami. Natomiast nigdzie nie natknęłam się na opisy tradycji, zwyczajów i charakterystycznych potraw wigilijnych związanych z naszą najbliższą okolicą.
Moim zamysłem było ocalić od zapomnienia te przecławskie obrzędy i dawne przepisy kulinarne, by przekazać je kolejnym pokoleniom.

Dla mnie, jako autorki tej książki największym podziękowaniem będzie, jeśli chociaż częściowo zaspokoi ona oczekiwania Czytelników. Mam skryte marzenie, by niniejsza publikacja zachęciła mieszkańców Ziemi Przecławskiej oraz wszystkich się z niej wywodzących do mozolnych poszukiwań do własnych badań dotyczących tematyki opisanej w książce.
 Józefa Krzak

Historia kościółka pw. Św. Bernardyna w Przecławiu

Kościółek pod wezwaniem św. Bernardyna ze Sieny w Przecławiu, przy ulicy Krzywej 2, o którym mowa w tym folderze, to trzecia budowla na tym samym miejscu. Pierwszy, drewniany, modrzewiowy kościółek  wybudowany w 1456 roku, pełnił funkcję kaplicy przy istniejącym tu szpitalu dla ubogich. Wg zapisków, posiadał trzy ołtarze. Uznaje się, że fundatorem szpitala dla ubogich, jak i kościółka św. Bernardyna, byli właściciele Przecławia – Koniecpolscy. Dlatego nad wejściem z lewej strony jest zawieszona metalowa tarcza z herbem rodu Koniecpolskich – „Pobóg”.

Kolejną, również drewnianą kaplicę na tym samym miejscu, wzniesiono w 1786 roku. Niestety, drewniany kościółek spłonął, prawdopodobnie przez zaprószenie ognia. Ocalał tylko obraz św. Bernardyna ze Sieny z głównego ołtarza. Nadpalony w lewym, dolnym rogu,  zwinięty w rulon, został położony na strychu kościoła parafialnego. Na odbudowę nowego kościółka  nie było funduszy, bo pożary, które często nawiedzały Przecław, powodowały zubożenie mieszczan, bywało, że nawet dwa razy do roku pożar niszczył dorobek przecławian. Przerażeni mieszkańcy modlili się i składali ofiary w intencji odwrócenia klęski pożarów. Wówczas to, znanym
z pobożności dwom braciom Muniakom, jednej nocy przyśnił się ten sam sen: „Pożary w Przecławiu ustaną, jeżeli św. Bernardyn powróci do głównego ołtarza w kaplicy na poprzednie miejsce”.  Przejęci tą wizją  w 1858 roku bracia Muniakowie – przecławscy murarze, wspólnie z mieszczanami przystąpili do odbudowy spalonego kościółka    Odkąd obraz św. Bernardyna został umieszczony w głównym ołtarzu nowo wybudowanego kościółka pod jego wezwaniem, pożary w miasteczku ustały. Na obrazie do dzisiaj widnieje nadpalony róg. Ocenia się pochodzenie obrazu na XVII --XVIII wiek.
   
W kościółku znajdują się rzeźby: Chrystusa Zmartwychwstałego, Matki Boskiej Bolesnej, kamienna figurka św. Stanisława biskupa, krucyfiks ludowy. Zachowały się obrazy: Chrystusa Salwatora, Wniebowzięcia N.M. Panny, Dysputa św. Katarzyny, św. Antoniego
z Dzieciątkiem i Matki Bożej Gidelskiej.   Wspomnienie św. Bernardyna ze Sieny przypada na dzień 20 maja.
     
Aby remontować bardzo zniszczony kościółek, powstało w 2014 r. Stowarzyszenie „Przecławski Krąg”, które założyła Józefa Krzak wraz z grupą aktywnych pań i panów -  mieszkańców Przecławia, którzy jako członkowie Stowarzyszenia troszczą się o czystość i estetyczny wygląd.
Dzisiaj, na początku 2020 roku kościółek, ogrodzenie i otoczenie odzyskało swoją świetność, pozostały jeszcze do renowacji  wyposażenie: obrazy, rzeźby i ołtarz.
 
Zachęcamy do odwiedzin strony internetowej Stowarzyszenia „Przecławski Krąg” – www.przeclawskikrag.pl, gdzie można zapoznać się z działalnością członków Stowarzyszenia i prześledzić kolejne etapy remontu kościółka.

Fragment publikacji „Kościółek św. Bernardyna ze Sieny”  autorstwa Józefy Krzak

Przecław 2015



 
 

Kinga Magdalena Kaszub

Rocznik 1974. Obecnie studiuje na Uniwersytecie Rzeszowskim, wydział Pedagogiczny - Pedagogikę  Opiekuńczo Wychowawczą. Pracuje w Szkole Podstawowej w Przecławiu jako pomoc nauczyciela. Prowadzi na świetlicy szkolnej warsztaty plastyczne, które sprawiają jej satysfakcję, a radość dzieci z efektu wykonanej  pracy jest ogromna.
Kocha  wszelkie prace plastyczne, florystykę, którą  wcześniej zajmowała się na co dzień, aranżacje wnętrz i literaturę.
Od niedawna swoje myśli, przeżycia i marzenia przenosi na  skrawki papieru. Jest autorką bajki ”Mela i Milaya w podróży” oraz kilkudziesięciu wierszy.

 

ANIOŁA SZEPT
Wiem, że mój anioł
istnieje.
Czuję jak
szepce
gdy przychodzi
załamanie i
bezsilność.
By trudy znieść
mój anioł szepce mi
by nabrać sił i
iść.

ZRANIONA
Zraniona jestem
miłością
niewierną
zakłamaną.
Rana jest bolesna
rozrywa moje serce.
Zraniona jestem
miłością tą
która była wielka
na zawsze.

Tak mi się wydawało.

MIŁOŚĆ
Miłość  moja jest
silna
silniejsza od
wiatru.
Miłość moja jest
piękna
piękniejsza od zachodu
słońca.
Miłość moja
to Ty
który jesteś
w moim sercu.

KAZIMIERSKIE ULICZKI
Wędrowałam
odkrywałam uroki miasteczka
zatrzymanego w
czasie.
Drzemiące
dusze artystów
pełne
kamiennego kociego łba.
Zapach gontu
 i
starego drwa
inspirują
zarażają
przyciągają.
Zakochana jestem
w nich ot tak…


ZMIERZCH
Zapada zmierzch
i noc nadchodzi
ogarnia mnie lęk
boję się
gdy rano
otworzę oczy
Ciebie nie będzie
przy mnie
odejdziesz po cichu
na palcach
w blasku
księżyca
by nie
zbudzić
mojej czujności.

Mam na imię Patryk. Jestem młodym człowiekiem pozytywnie nastawionym do ludzi, zwierząt i świata. Ponieważ większą część swojego życia spędziłem  w szpitalach na leczeniu chciałem znaleźć sobie taką pasję, która by mi dawała radość z tego co robię. Zacząłem od sportu , do którego zachęcili mnie dwaj starsi bracia. Moje urodziny świętowaliśmy rodzinnie na kręglach i tak oto bowling zawładnął moim sercem. Ten sport wymaga koncentracji, opanowania i skupienia się na tym co robimy. Trzeba być wytrwałym aby osiągać wyniki. Dzięki Olimpiadom Specjalnym zacząłem wyjeżdżać na zawody podkarpackie, ogólnopolskie i światowe gdzie osiągałem sukcesy sportowe i zdobywałem medale.

W 2015 roku zająłem III miejsce w Plebiscycie Korso na sportowca Mielca. Jestem też stypendystą  z Urzędu Miasta Mielca za osiągane sukcesy sportowe.

Osiągnięcia sportowe:
- Złoty i srebrny medalista Podkarpackiego Turnieju Bowlingowego Olimpiad Specjalnych
- Złoty, srebrny i brązowy medalista Ogólnopolskiego Turnieju Bowlingowego  Olimpiad Specjalnych w Bydgoszczy i Poznaniu
- Potrójny złoty medalista w Światowych Letnich Igrzyskach Olimpiad Specjalnych  w Los Angeles
- Srebrny i brązowy medalista Ogólnopolskich Letnich Igrzysk Olimpiad Specjalnych w Katowicach

Moją drugą pasją jest muzyka. To hip-hop i rap które całkowicie zawładnęły  moim umysłem. Zacząłem układać  swoje autorskie teksty piosenek, które prezentowałem mojej Pani od muzyki w szkole. To Pani Małgosia była moim przewodnikiem i doradcą a obecnie jest moim promotorem i wzorem dla mnie. Zawsze poradzi, podpowie i zachęci do  napisania  nowego tekstu. Obecnie mam 15 swoich autorskich tekstów. Z Panią Małgosią wyjeżdżamy na różne konkursy, gdzie dobrze się bawię i poznaję oraz  zawieram nowe przyjaźnie. Bo w tym co się robi nie zawsze  zdobyte miejsce i nagroda jest najważniejsza. A sukcesy mam różne i z tego też się cieszę.
Patryk Jaszcz

Osiągnięcia muzyczne:
- Festiwal Piosenki w Mielcu "Śpiewaj razem z nami" - Laureat eliminacji wstępnych
- Podkarpacki Festiwal Piosenki w Przemyślu "Śpiewaj razem z nami" Autorskie utwory "Trening czyni mistrza" i "List do brata" - Wyróżnienie Patryka
- Wojewódzki Festiwal Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej "I Ty masz talent" w Dębicy -I miejsce oraz Grand Prix w autorskim utworze "Trening czyni mistrza"
- Festiwal twórczości dzieci i młodzieży niepełnosprawnej w Kolbuszowej "Piosenka jest dobra na wszystko"- I miejsce i Grand Prix w autorskiej piosence "List do brata"
- XX Ogólnopolskim Festiwalu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełnosprawnych Intelektualnie Albertiana 2020 - I miejsce w autorskiej piosence „Mielecki rapton”

Moja Autobiografia
Z roku na rok staje się być lepszym
Zresztą mówią o mnie wszystkie
Moje teksty trening czyni mistrza
I list do brata dwa kawałki zrobiły
Kawał świata Mielecki RapTon
Był wielkim hitem miałem woku mnie
Wielką publikę
Przemyśl Lublin Ropczyce
To były wspaniałe okolice
To jest nie koniec świata
Właśnie moja autobiografia

Ref: rap moja zajawka kumple bloki i wspólna ławka
To nie koniec świata
Właśnie nadchodzi moja
Autobiografia

Czasem Spotykam się z kumplami Pod klatką
ciągła pasja rap naszą Zajawką
Uwielbiam ich bo mnie nie zawiedli
Zawsze moi przyjaciele  na mój
Koncert biegli
Nigdy mnie nie opuścili
Zawsze na moim koncercie gościli
Siedzimy na ławce pod klatką
Autobiografia naszą zagadką

Rap Moja Pasja
Chociaż chciałbym się sukcesami szczycić
To większość raperów woli coś przemycić
Robię rap najlepszej marki
Aż wam po plecach przejdą mocne ciarki
Bo każdy raper katuje wersami
A ja chcę dalej nawijać zwrotami
Bo rap to nie tylko graffiti
Tylko Flow i raperskie nawyki

Ref: Rap to najlepsza marka
W której pięść na mikrofonie
To nasza bajka
Ogień w żyłach
Naszych płynie
Jestem jaki jestem z Wami nie zginę

Rap to jest coś takiego
Kiedy rapuje to nie zatrzymam tego
Dziś spotkałem pewnego rapera
Zrobimy hit rapu i będzie komera
Wreszcie spełniają się moje marzenia
Rap jest pasją i nic się nie zmienia
Ja spełniłem najskrytsze Marzenia
Teraz dzięki Bogu to doceniam

Ref: Rap to najlepsza marka
W której pięść na mikrofonie
To nasza bajka
Ogień w żyłach
Naszych płynie
Jestem jaki jestem z Wami nie zginę

Rap w naszych żyłach płynie
To dzięki raperskiej drużynie
to Skatowane Wersy i bity
Uderza  was Petrixon i Piter
Teraz właśnie jadą ostre Scratche
dwa ostre naostrzone miecze
zapodaliśmy Hit Rapu
Łap ten kawałek dzieciaku
I Puść ten hit swojemu bratu

Ref: Rap to najlepsza marka
W której pięść na mikrofonie to nasza bajka
Ogień w żyłach naszych płynie
Jestem jaki jestem z Wami nie zginę

Życie Rapera
Czasem się tak zastanawiam
Czy miałem w planach być raperem
Tak się właśnie staram
Początki bywały bardzo trudne
Ale warto być człowiekiem
A nie zwykłym durniem
Bo nie liczy się hajs
I wypasiona fura
Tylko jak twój rap dziś po dzielni właśnie hula
Szanuj kochaj i się wybij
Może właśnie to wszystko dziś za trybi

Ref: wszystko dobre co jest w rapie
Właśnie jadę z tym tematem
Kochaj rap i się spełniaj
Bo zrobiłeś wiele
Długa droga wielka

Idę patrzę świecą się latarnie
Wiem że dziś nie skończę marnie
Bo zrobiłem to co chciałem zrobić
Modlę się do Boga żeby mógł mnie bronić
Przed złymi rzeczami i  pokusami
Życie bywa trudne potrafi omamić
Kochaj żyj według skromności
Jestem pewny siebie mam dużo radość

Mielecki Rap Ton
Chociaż chciałbyś wiedzieć co tutaj przeżyłem stoję tu na majku mam dobrą rozkmine
Robię dobry rap z dobrym przekazem
Hip hop moja pasja nie zatrzymam fazę
Układam te wersy mądra jest ma główka
Życie jak to życie dobra jak chwilówka
Mam 24 lata piszę i komponuję jeśli chcesz posłuchać to przyrapuje

Ref: to jest hip hop moja Muzyka
Głośniki rozwalają się po tych bitach
Czasami robię rap dynamiczny
Żeby być mocnym i bardziej szybszym

Hip hop co mnie jeszcze czeka
Duża sława bo  kawał zemnie dobrego człowieka
Nigdy nie myślałem o dużej scenie a tu robię swą  karierę
Scena fani i autografy kocham to co robię i nic po za tym
Fani mnie kochają bo rapuje a publiczność mocno skanduje
Kocham to co robię i się nie poddaję bo zrobiłem  wiele i będę robił stale

Mam marzenia
Chciałbym chciałbym by zatrzęsła się ziemia
Żeby ogniem zapłonęła ta scena
Bo ja Uderzam jak grom z jasnego nieba
Niech piorun trzaśnie a zatrzęsie się scena
Ja jestem jak lawa  wulkanie niech  beat błyskawicą od teraz się stanie
Stąpam po  scenie już całe 2 lata
Będę tu z wami to nie koniec świata
Od 2 lat mam swoje marzenie nagrać płytę i być tu z wami zawsze na scenie.

Ref: Wierzę w ludzi którzy mnie tu wspierają
Moje marzenia się właśnie spełniają
Bo wierzę w mojego promotora
Może płyta kiedyś będzie wymarzona

Dziękuję ci mamo że mnie wspierasz
Na każdym koncercie gardło zdzierasz
Bo wierzysz w syna swojego
Który raperem został nie wstydzisz się tego
Mój promotor jest dobrym promotorem jest dla mnie
do naśladowania wzorem
Bardzo mu dziękuję i za wszystko szanuje

List do brata
Czasem warto przemyśleć te kilka wspomnień
czasem warto tak po prostu o wszystkim zapomnieć.
Czasem warto być po prostu szczęśliwym
nie udawać ęe to jest na niby.
Czasem warto się bracie szybko  ogarnąć i nie skończyć
jak cała ludzka mentalność.
Pamiętaj braciszku że jestem przy Tobie
gdy będziesz miał problem zawsze Ci pomogę.

Ref. Jeśli będziesz miał jakiś problem udaj się do mnie
ja go rozwiążę i zawsze podążę
pamiętaj że zawsze jestem przy Tobie
Bóg nam to wszystko powie

Pamiętaj braciszku że bardzo Cię kocham
choć mnie czasem ranisz to po nocy szlocham.
Choć czasem mnie nie rozumiesz
to mam do Ciebie ogromny szacunek.
Poszło zbytnio o jakieś błachostki
ale wyciągnęliśmy razem z tego wnioski.
Pamiętaj że będziesz zawsze moim bratem
i będę Cie kocham całym całym moim światem.
 Dwa słowa braciszku:
Miłość   szacunek  --  to brata wizerunek

Łucja Polewska, rocznik 2003 i zarazem ostatni rocznik owianych legendą gimnazjów.
Podwójna absolwentka szkoły numer sześć, pierwszy raz jako podstawówki drugi raz jako gimnazjum.
Pierwsze opowiadania zaczęła pisać w 6 klasie szkoły podstawowej.
W roku 2019 zadebiutowała powieścią "Dziennik Porywacza Gwiazd" i tym samym dumnie wkroczyła w świat Mieleckich artystów pisarzy.
Członkini mieleckiej grupy literackiej MGNP.
Należąca do setek subkukultur m.in Otaku, Furry. Fanka wszelkich ciężkich brzmień, fascynatka powojennej japońskiej animacji w stylistyce europejskiej.
Anarchistka uznająca zasadę, iż człowiek jako istota myśląca powinien kierować się zasadami moralności i etyki, a nie narzuconych odgórnie rozkazów.
Kolekcjonuje pióra wieczne oraz wszelkiej maści narzędzia biurowe.
Pierwszy wiersz napisała około 1 w nocy budząc się z przysłowiowym okrzykiem "eureka!", dalej poszło samo.

Matka
Obrazoburczy ludzie i wulgarne koszulki
niewygodna prawda i niemiłe filmy
na szczycie ludzie posłuszni
u władzy ludzie już inni
podeptany człowiek leżał w klatce
a tam na resztce godności wisi
w tęczy matka – przecież wszystkich Polaków


Głupiec
Pozwolono zabraniać i to wystarczyło
wydano zakazy i to przeważyło
nienawiść
krzyknął głupiec i zamilkł
na wieki
uciszony
pałką rozbitą na głowie


Wiek nieudaczników
Rzucali kamieniami
bili kijami
a przecież nie małpy
tylko ludzie
ludzie dwudziestego pierwszego wieku


Ślepy tłum
Tłum zrodził się
nagi
i głuchy
i ślepy
toteż gdy krzyknięto on krzyczał
toteż gdy kazano on poszedł
toteż gdy zabijano on zabijał
ślepo i głucho


Gdyby…
Gdyby grożono
on by zrobił
gdyby krzyczano
on podwinąłby
ogon
a gdyby umarł to
zamilkłby
na zawsze


Ślepiec
Ślepo słuchał książek
już w szkole
na studiach profesorów
toteż gdy wymądrzał
poszedł w politykę
by i jego słuchano a i by on
mógł nadal ślepo słuchać


Na tarczy
Leżał półżywy
dzielny wojownik
gdyż z wojny wrócił na tarczy
za jego twierdzenie
śmierć!
Krzyknięto
i leżał na tarczy półżywy owinięty
w flagę
w kolorach jego twierdzenia

 

 








Urodził się17 grudnia 1954 w Wampierzowie koło Mielca, mieszka w Mielcu. Należy do Grupy Literackiej "Słowo", działającej przy Towarzystwie Miłośników Ziemi Mieleckiej im. Wł. Szafera w Mielcu. Posiada liczne publikacje swoich wierszy w prasie lokalnej i ogólnopolskiej. W 2004 roku ukazał się jego tomik wierszy "Saksofon na sośnie". Zdobył dwukrotnie wyróżnienia honorowe w konkursie poezji "Wrzeciono" w Nowej Sarzynie ( 2003 i 2004), oraz wyróżnienie specjalne w w/w konkursie w 2006 roku. Również w tym samym roku został laureatem Nagrody Głównej w konkursie "O Srebrne Pióro Prezydenta Miasta Mielca".

Od 2002 roku rozpoczyna się jego współpraca ze znanymi artystami polskiej estrady. Edyta Geppert śpiewa piosenkę z jego tekstem pt. "Kraków płacze" w ramach programu "Wieczór Cygański" na deskach teatru "Buffo" w Warszawie. W 2004 r. Michał Bajor na swojej płycie " Za kulisami" umieszcza piosenkę z tekstem "Ballada o niekochanych mężczyznach” (muzyka Piotra Rubika). W 2007 r. Michał Bajor umieścił na płycie "Inna bajka" piosenkę z tekstem autora pt. "Nocne sms - y". Współpraca z zespołem muzycznym Alka Berkowicza z Rzeszowa owocuje piosenką z jego tekstem pt. "Kawa na dworcu w Rzeszowie". W grudniu 2010 roku, nakładem TMZM im. Wł. Szafera w Mielcu, ukazał się tomik "Harfa w chmurach" [więcej].

Jego utwory trafiały kolejno do almanachów Grupy Literackiej „Słowo”: „Z podróży na wyspy słowa” (Mielec 2007), „W rytmie słowa” (Mielec 2009) i „Zanurzeni w słowie” (Mielec 2011). W 2011 roku zaprezentowane zostały w tomie miast partnerskich Mielca i Lӧhne „W dalszej i bliższej perspektywie” („Sofern wie nah”), a w 2012 w „Artefaktach” – Mieleckim Roczniku Literackim Nr 1 (2012).

23 listopada 2018 roku w Pałacyku Oborskich w Mielcu miała miejsce promocja trzeciego tomiku poezji Kazimierza Treli „Gwiazdy spadają nienachalnie”. [więcej]


HARFA W CHMURACH

Harfa – skrzydło anioła rozpostarte w locie,
(Pióra strun nastrojone, napięte i drżące...)
Dzisiaj swej górnolotnej uległa tęsknocie,
Wznosząc się ku obłokom skrywającym słonce.

Nie sięgną tu, by szarpać ją harfistki dłonie,
I dyrygent swym berłem tutaj nic nie wskóra,
I żwawy rój nut czarnych tu jej nie dogoni,
Bo dziś harfa na luzie, bo dziś harfa w chmurach.

Lecz oto Afrodyta, w boskim panteonie
Dostojnością znudzona dała w chmurę nura!
I o struny otarła swe mityczne dłonie...
I zabrzmiała jak nigdy harfa – harfa w chmurach.

Mielec 14.08.2005


UMARŁYM GAZETOM

O północy umarły wczorajsze gazety,
I zastygł krzyk z tytułów, jak przerwane słowo,
Z datą urodzin-śmierci tą samą niestety...
Cześć ich pamięci! Żyły krótko, jednodniowo.

Do cna zczytane truchła spoczną wnet w spokoju
(zanim ich ekshumację zrobi archiwista)
W trumnach piwnic i strychów, w ciemnicach pokojów;
Bądź czeka je kremacja w domowych ogniskach...

Nieutuleni w żalu, w smutku pogrążeni,
Chcemy się karmić świeżym, drukowanym słowem,
Przy porodówkach-kioskach tkwiąc z groszem w kieszeni...
(O szóstej wszak urodzą się dzienniki nowe!)

Mielec 25.02.2006

 

 


MIELECKIM WIADUKTEM

... pamiętając...

Bądź mi przyjazny – Wiadukcie:
Na wprost po swym grzbiecie mnie prowadź,
Bym, przy barierek twych burcie,
Życie swe mógł kontemplować...

Pokaż przyjazne oblicze,
Zapomnieć daj o niepokojach...
...łza spada z góry na znicze,
twa łza, chociaż wina nie twoja...

Żegnam już czoła pokłonem
Latarni twych palce ugięte,
Jak do modlitwy złożone,
Za ludzkie życie, co święte...

Mielec, 04.12.2004

 


RADIO „PULS FM.”

Mieleckie radio “Puls FM.”
To tło muzyczne naszego miasta.
Nutami kwitnie każdy dzień,
Bluszczem melodii gród nasz obrasta.

„Sto dwa i cztery” – liczby te
Brzmią jak magiczne prawie zaklęcie.
Na skali marzeń znajdziesz je:
Włączasz i mija stres i napięcie.

„Solskiego 10” – właśnie tam
rodzi się to, co słuch tak cieszy.
Nieustający koncert trwa
Dla melomanów mieleckich rzeszy.

Słów mało... Tylko dźwięk i śpiew!
Szczypta reklamy w szlagierów morzu...
Nad koronami miejskich drzew
Plik pięciolinii buja w przestworzach.

Gdy nocą nie przychodzi sen,
Nie zmieniaj tego wszystkiego sposobem...
Sprawdź, czy jest prawdą slogan ten:
- MIELECKIE RADIO GRA CAŁĄ DOBĘ!

Mielec, 11.11.2003


WIELKI WÓZ

Wielki wóz wisi tuż nad blokami;
Siedem gwiazd, tak w sam raz – Wielki Wóz.
Miliard lat, dyszel ma połamany,
Wielki Wóz, nocny blues, wielki luz...

W każdą noc Księżyc go cicho błaga,
By go w rejs pośród gwiazd wziął choć raz.
Wielki Wóz zbywa go: - Nie wypada!
Szlakiem swym wędruj sam poprzez czas...

Wielki Wóz dotąd wszak nic nie woził,
Czeka wciąż, jakby Ktoś kazał mu...
Może gdy światu los zły zagrozi,
Zrobi kurs, jeden kurs, ważny kurs?

Wielki Wóz misji swej wyczekując,
Wieczny wciąż dyżur ma – taki mus!
Skraca czas z Bratem swym dyskutując,
Z Bratem swym, co się zwie Mały Wóz...

Może już dyszel czas by podciosać,
Może czas smaru garść dać do piast?
Konie kuć w kuźni u Hefajstosa,
Może już, może już nadszedł czas?

Wielki Wóz dotąd wszak nic nie woził,
Czeka wciąż, jakby Ktoś kazał mu...
Może gdy światu los zły zagrozi,
Zrobi kurs, jeden kurs, ważny kurs?!

Mielec, 22.07.2006

Jestem poetą, tworzę od ponad dwudziestu lat, mieszkam w Dębicy. W wydawnictwie Miniatura w Krakowie wydałem do tej pory siedem książek poetyckich oraz dwie pisane prozą. Aktualnie ukończyłem ósmą książkę poetycką, oraz trzecią prozatorską, których wydanie planuję na rok 2018. Twórczość pisarska, która zarówno mnie inspiruje, jak i jakiej klimat sam pragnę oddawać, to zdecydowanie twórczość poetów wyklętych.
Charles Baudelaire to mój mistrz. Poruszam tematy trudne, pisząc językiem bezpośrednim, bez owijania w bawełnę. Piszę o chorobach psychicznych, nałogach, odrzuceniu, poczuciu wyalienowania z tzw. poprawnego świata. O brzydocie - która mnie fascynuje - kalectwie, biedzie i grzechu. Moja twórczość nie jest radosna. Ale jest retrospekcją prawdziwej, drugiej strony życia.
Tej, którą omijają ludzie pragnący tylko i wyłącznie skakać z radości, udając, że świat nie ma "gorszej twarzy".

Godzina, czyli sześćdziesiąt nieskończoności

Czy jeśli teraz cię pocałuję
a przed chwilą -
- nigdy wcześniej cię nie widziałem na oczy
(spragnione)
i potem
nigdy cię już nie zobaczę na
te spragnione oczy
to czy to będzie romans?
Jeśli przed chwilą nie było
takiej samej chwili jak ta
(usta się biją o więcej)
i potem
już takiej nie będzie
czy wtedy romans chwilowy
będzie wartym chwili romansem?
Bo jeśli tak to ja
chcę z tobą romans
Usta się bić będą o więcej
te nasze oczęta zamkniemy
i
...


Milczenie FM (epizod łódzki)

Mieszkam w mieście
miliona ludzi
Oni też
(podobno)
czekają
aż ktoś ich zaprosi na spacer...
(powiedziałem: smacznego
gdy konsumował chwilę.
Zaproponował mi-żebym spierdalał)

Mieszkam w domu
orłów zmęczonych życiem
Marzą o przygodzie
zamknięci na amen
w pokojach

A jak jeżdżę autobusami to
od dźwięków disco gorszy jest tylko
brak alternatywy
(Krzyknąłem: Ludzie! Zmieńmy stację
na SIEBIE!
...
Milczenie FM)
Mieszkam w mieście
miliona ludzi
podobno oni też
mieszkają w tym mieście


Popsuty

Jak mnie chcecie zabrać do nieba
(swojego)
naprawić
wyczyścić...

podać mi rękę
bym nauczył się chodzić
jak wy

jeśli nie dotknęliście gołą stopą
mojego piekła?

Jak mnie wyspowiadać chcecie
palcem wskazującym
i ostrością języka

gdyście nie zbłądzili
i nie upadli po stokroć?

Skąd wiecie czym jest to niebo
do którego wszyscy powinniśmy zmierzać
jeśliście
ze swojego domniemanego raju
na dno nigdy nie spadli...?

Czym jest Dobro
o zbawiciele
dla waszych umysłów
jesli stroniąc od grzechów
nigdy nie poznaliście ich smaku?

(Jestem tu
zdobędziesz się na odwagę by
po mnie zejść?)

Czekając na górze
nie naprawisz niczego dobry człowieku
jeśli sam nigdy nie byłeś

popsuty...


Psychiatryk

Droga Pani bibliotekarko!
Długo nie odzywałem się do Pani, proszę wybaczyć.
Mam ogromną nadzieję, że się Pani zamartwiała o mnie i poprzez moje nieodzywanie, schudła kilka kilogramów, odmawiając sobie posiłków. Wszak jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciel powinien martwić się o drugiego, jeśli ten nagle gdzieś znika. Zdaję sobie sprawę z innej definicji przyjaźni:
Jesteś to jesteś, a jak cię nie ma, to nawet nie zauważę, bo nie pamiętam loginu…
No, ale my przecież nie kalamy się tym najnowszym wynalazkiem w postaci fałszywych relacji internetowych.
My jesteśmy żywi. Z krwi i kości.
Tak więc, mam nadzieję, że mocno Panią zaniepokoiłem swoją chwilową nieobecnością, ale już spieszę do sedna kolejnego listu, bo jak to u mnie, wiecznie poszukującego prawdy w coraz bardziej sztucznym świecie, dzieje się dużo.
Otóż, miałem ostatnio zaszczyt wielki, przebywać w szpitalu dla ludzi wrażliwych. Ba, nadwrażliwych. Takich, którzy świat chłoną całym sercem. Nie ograniczają się w miłości – zawsze kochają szczerze i bez granic. Jak nienawidzą, to też naprawdę (wielu na pokaz nienawidzi, żeby tylko mieć swoje zdanie, gdy właśnie go wcale nie mają…) bo uczuciowość ich, podkręcona, jak kaloryfer na zimę, tak jest rozpanoszona w duchu, że inaczej nie potrafią. To ludzie, którzy na wszystko co piękne i wszystko co brzydkie, reagują natychmiast i najmocniej jak się da. Coś podobnego, jak dzieci. Nigdy nie udają niczego, bo nie potrafią. Serce mają na dłoni, delikatne są(bardzo wtedy cierpią, zanim staną się dorosłymi), a zachwyca ich, lub oburza, każdy element istnienia wokół, bo na nic nie potrafią być obojętni.
Niby oczywiste, wszak jesteśmy ludźmi, prawda? A jednak pozmieniało się to jakoś. Tak, że kto teraz sercem -  a nie rozumem, pragnieniem - nie stanem środków na koncie, tęsknotą - a nie strategicznym geniuszem, się w życiu kieruje, ten potępiony i karmiony szpitalnym wiktem.

No i to podobno choroba jest, ta uczuciowość, więc wymyślono na to owe szpitale i powsadzano tam tych ludzi, co czują więcej, widzą więcej, a serce przeważnie zastępuje im tak zwany(co za cholerstwo!) zdrowy rozsądek.
Tak więc będąc w tym  psychiatrycznym szpitalu wiele się nauczyłem o życiu i ludziach. Ale postaram się pokrótce, żeby się Pani czytaniem nie zamęczyła.

W tym szpitalu dla biednych, więcej czujących ludzi, karmi się jakoś dziwnie, niemiłosiernie. Gdy człowiek zabije, okradnie, zgwałci, skrzywdzi, dostaje za karę pyszną kuchnię w porcjach, jakich nawet nie przeje. A gdy ktoś zachoruje, otrzyma na talerz mizerną porcję niezidentyfikowanego paskudztwa. Więc jak to jest z tymi zdrowymi, porządnymi ludźmi, co w trosce o innych zakładają i prowadzą szpitale, a za karę jeszcze dla innych – więzienia? Czy to normalne, że człowiek w chorobie gorzej jest traktowany pod opieką, niż złoczyńca pod kluczem aresztu? Być może się nie znam, w końcu to ja tu gram rolę chorego umysłowo…
Spotkałem się z wielką nieżyczliwością ze strony lekarzy.
Wie Pani, droga Pani bibliotekarko? Jak przyjdzie człowiek do takiego szpitala, to od progu jest traktowany, jakby chciał zabić wszystkich ludzi, coś zniszczyć, coś ukraść, itp.itd. Jak…chory psychicznie.
Ale cóż to oznacza „chory psychicznie”? Czy to ten, co przez swoją uczuciowość zakochał się za mocno i zwariował z tej miłości, że się sam nie da rady pozbierać? Albo ten, co biedę taką w domu miał, że wreszcie z głodu i z tej biedy zwariował? Albo ktoś, kto pobłądził w życiu i w nałogi wpadł i sam z nich wyjść nie potrafi?
A może „chory psychicznie” to ten normalny, co uważając się za zdrowego, potrafi drugiego przeklnąć, opluć, popchnąć, wyszydzić? Może ktoś, kto wymyślił karabin? Albo bombę atomową? Taak. To akurat się nazywa nauką.
Nauka zmierzająca w pewnych kategoriach do masowego Holokaustu, to dobro ludzkości, bo nauka zawsze jest dobrem. Ludzie wymyślający, jak zabić milion osób w minutę, to wielcy naukowcy z tytułami.
Ktoś, kto pada na kolana przed fałszywymi bożkami, nawołuje pod groźbami innych, by też padali…
Ktoś, kto wymyśla definicje na poprawność człowieka, swoje życie przeżywa na niby, żyjąc tak, aby przypodobać się innym, aby zyskać coś materialnego…
Żyjący na ciągłej karuzeli komercji, za pomocą wyzysku, władzy, przemocy, kłamstwa…
Wiele można wyliczać.
A jednak - chorymi psychicznie nazywa się ludzi, którzy wiedzą, co to serce i dusza.
Błądzą, bo poszukują.
Cierpią, bo ufają.
Płaczą, bo wierzą w ludzi.
Upadają, bo walczą do ostatniej chwili, zamiast poddać się i przejeść na stronę wroga.

I tak przebywając w tymże szpitalu, widząc, jak ogromnie życzliwi są dla siebie wszyscy jego pensjonariusze, jak szybko i prawdziwie się zaprzyjaźniają ze sobą, a porównując to to obłudy i nieelegancji wszystkiego co poza nim, doszedłem do wniosku, że świat dzieli się na dwa obozy:
Szpitale psychiatryczne i psychiatryki.
Więc jeśli chciałaby Pani, droga Pani bibliotekarko, skosztować prawdy, proszę dać się zamknąć w takim psychiatrycznym szpitalu. A jeśli chce Pani być w psychiatryku, to już tam jest Pani. Bo największym psychiatrykiem dla „umysłowo zdrowych” jest społeczeństwo.
Nie ma większego skupiska „psychicznych”.

Wyszedłem niedawno z wspomnianego szpitala. Wprost na ulice psychiatryka. Już nikt nie mówi mi: Dzień dobry. Nie uśmiecha się życzliwie, mimo, iż jestem dla niego obcym człowiekiem. Nie dzieli się bułką, nie pyta o samopoczucie, nie zaprasza na wspólną herbatę.
Tu, na wolności wszystko jest po staremu.
Pozdrawiam Panią z psychiatrycznego świata.
I proszę pamiętać! Psychiatryk i szpital psychiatryczny to nie to samo. Jedno jest wszędzie poza drugim, a to drugie daje prawdę o życiu i ludziach.
Choć niewielu jest w stanie ją pojąć.
Są zdrowi. Normalni.

rebel

Urodziła się w 1966 roku w Kraśniku, dzieciństwo spędziła w Zdziechowicach. Ukończyła Technikum Ekonomiczne w Stalowej Woli i z tym miastem związała się na kolejne lata, tu założyła rodzinę. Pracowała w Dziale Księgowości w Hucie Stalowa Wola. Pasjonuje się zielarstwem i medycyną naturalną, uzyskała certyfikat UE w tej dziedzinie. Przez wiele lat opiekowała się ciężko chorą mamą i w tym okresie zrodziła się u niej potrzeba wyrażenia swoich emocji, przemyśleń, nastrojów w formie poetyckiej. Początkowo pisała „do szuflady”, w ostatnich latach opublikowała kilka wierszy w stalowowolskiej gazetce promocyjnej „Free”. Od kilku lat uczestniczy w spotkaniach Stowarzyszenia Literackiego „Witryna” w Stalowej Woli i Mieleckiej Grupy Literackiej „Słowo”. Przygotowuje do druku swój debiutancki tomik, poświęcony pamięci Mamy.

Szklane serce    

Moje serce skaleczone
Moje serce szklane
Deszcz łez rozbija
Na okruszki szkła
Każdego dnia.
Nie zbieraj
Bo się pokaleczysz.


Nadzieja

Zbieram garściami wspomnienia
Łowię minione chwile
Myślami biegnę, by złapać szczęście
I zaległą nadzieję…
Wiara daje siłę i mówi
Że wróci miłość do świata i ludzi.


Tato, dlaczego?

Wspomnienia o Tobie męczą tak
Gdy w nich widzę Twoją przemęczoną twarz.
Ale dotyk trawy, gdy chodzę wśród łąk
To łagodny dotyk Twych spracowanych rąk.
Dzisiaj, gdy życie i rodzina może mnie zaskoczyć
To pamiętam Twoje spokojne oczy.
Gdy najbliżsi dzielą na czworo włos
To pamiętam Twój ciepły i łagodny głos.
Czasem, gdy się sama po mieszkaniu snuję
To myślę o Tobie – Ciebie mi brakuje.
Mam w życiu wszystko, nie brak mi niczego
A jednak za Tobą tęsknię, kto to wie, dlaczego…


Pociąg marzeń

Wsiadam do pociągu marzeń
Za oknem góry, lasy, równiny
I tylko stukot kół o szyny
Wytrąca mnie ze snu.

Rozglądam się wokół
I nie widzę Cię, Mamusiu…
Tak bardzo tęsknię
Choć mówią, że czas leczy rany…

Nie wyznaczam sobie celu podróży
Bo w moich marzeniach i tęsknotach
Wydaje mi się, że zbliżam się do Ciebie…


Dzień Matki

Gdy żyłaś, świat był wspaniały…
Nauczyłaś mnie życia, otworzyłaś oczy
A teraz tęsknota tylko za mną kroczy.
Wydawałaś się krucha, lecz jak trzeba – silna
A ja na lekcji życia byłam dosyć pilna.
Dziś, gdy życie tak boli, serce z żalu się kuli
Nikt mnie nie wysłucha, nikt mnie nie utuli…
Gdy byłaś obok, czułam się jak w niebie
A niedługo pierwszy
Dzień Matki
Bez Ciebie…



Drobiazgi

Swego szczęścia szukaj w drobiazgach
W słońcu, co świeci
W zapachu kwiatów
W uśmiechu dziecka

Szukasz szczęścia w Paryżu, w Londynie
A ono jest za progiem
To się naprawdę zdarza
Otwórz oczy i uwierz w siebie
Uwierz w miłość…


Jesień życia

Piękna jest jesień, nie tylko życia
Bogata w słowa oraz w odkrycia.
Masz dużo czasu, więc się nie śpieszysz
Możesz pogadać, kogoś pocieszyć.

Krótkie wspomnienia, szczere uśmiechy
Czekasz na wnuki, to twe pociechy.
Korzystaj z życia w jesieni wieku
I dbaj o siebie, starszy człowieku.

Idziesz na spacer i do kościoła
Życzliwych ludzi widzisz dokoła.
Minęło  życie jak jeden rok
I co dzień bliżej ten trudny krok.

Myśl o swych bliskich, do których pójdziesz
I w Bożym Świecie na pewno ujrzysz.
Więc zanim zgaśnie jesienne słońce
Ciesz się i nie myśl wciąż o rozłące.

Masz jeszcze siłę i potańcować
I poswawolić, i pocałować…
Trzymaj się mocno tego co cieszy
I myśl o sprawach, w których pocieszysz.

Uśmiech i radość niech cię wyróżnia
Bo jesień życia to nie jest próżnia.
 

Pochodzi ze Stalowej Woli. Od wielu lat mieszka w Rzeszowie.
Pierwsza wzmianka o jej twórczości poetyckiej ukazała się w 1995 roku w Almanachu „Cieniutka kładka niepewności”. Przez długi czas pisała wiersze do szuflady a od ponad dwóch lat poezja ponownie zagościła w jej życiu.

Należy do Koła Młodych przy Związku Literatów Polskich w Rzeszowie i do Klubu Poetów Podkarpacia „Perły” w Mielcu. Na spotkaniach poetyckich prezentuje wiersze i chciałaby wydać w najbliższym czasie tomik. W maju 2017 r. wzięła udział w III Rzeszowskiej Nocy Poezji, gdzie otrzymała wyróżnienie. Myślą przewodnią jest dla niej to, co powiedziała poetka Anna Kamieńska, że poezja jest tylko sposobem dojrzewania, dlatego nie wstydzi się słabszych wierszy – są etapami, dochodzeniem, samookreślaniem.

Romantyk
Obezwładniam  cię
swym ciałem
odkrywam wzrokiem
jak pająk swą sieć
ustami kładę
różnorakie pieczątki
na twym ciele
mocno wpuszczam oddech
byś uleciał w jaskrawe
 przestworza
głowę kładę
w otwarty tunel

i tak przeistaczam się
w inną kobietę
i tak jestem w swym
żywiole

Entuzjastyczny ogród
W entuzjastycznym ogrodzie
znajdę zaszczytne miejsce
zasadzę tam siebie
z napisem- dla ciebie

A  gdy wiosen przybędzie
zabrzmi etiuda
wiatr zacznie rozrzucać
włosy na wspak
korowód białych motyli
będzie nas prowadzić

Pójdziemy aleją
uniesienia
Pszczoły świerszcze
i wiatr
rozbudzą umarły
koncert sprzed lat

Wiara
W przeźrocza
W przedsionki kobiecości
W półmroku bezsilności
W chwiejącą się bezradność
Zaczął posuwać kroki
Zmierzając wyboistą drogą
Wierzył że dojdzie
Do mety
Z nią – przemienioną
Wczoraj biedną
Dzisiaj duchowo bogatą

Niezaproszony
Przytulił się do drzwi
mego życia
i ujrzał przez szparę
ocean łez
garść fioletowych słów
nogi z jedwabnych nici
i ścieżkę ciemnej zagłady

chciał drzwi usunąć
i wszystko przemienić
lecz wiedział że nie może
nie został zaproszony

Aktorka
Chciała być nią
królową bez mienia
więc weszła w zachwyt
upiększenia

Minęło kilka miesięcy
lat kilka
upadła
wstać nie umiała

Chcę wrócić do siebie
do siebie-krzyczała
chcę ujrzeć wolność
tę którą miałam

Lecz życie wrzasnęło
chcesz wstydu mi przynieść ?!
masz grać królową
tę którą tak chciałaś

Niespełnione marzenia
Wsiadała
drzwi zamykała
wierzyła że będzie tam
lecz jesień za nogi
ją  pochwyciła
mgłą ręce opatuliła
staruszek
z siwą brodą
przydał jej lat
paparazzi  po kątach
zdjęcia strzelał
i nic jej odlecieć
nie pozwalało

Miłość
Na skraju rzeki
Miłość na nich
Czekała
Chciała szumem
Wody zatriumfować
Ale nie umiała
Rzuciła tylko
Koszyk białych
Pereł na szczęście
Mówiąc
Weźcie je
Na szlak swego życia
A kiedyś
U krańca drogi
Zawiążcie korale
W podzięce

 

Please publish modules in offcanvas position.