28 stycznia 2011 r. na Uniwersytecie III Wieku w Mielcu odbędzie się prelekcja pana Mieczysława Działowskiego, połączona z promocją jego nowo wydanej książki p.t. „Czas przerwać milczenie”. Książka w ciekawy sposób nawiązuje do Braci Działowskich, którym Mielec winien jest wdzięczność za rozwój przemysłu lotniczego.

Autor jest synem jednego z Braci Działowskich też Mieczysława, a drugi Stanisław jest jego stryjem. Mielczanom znane są dokonania Stanisława i Mieczysława Działowskich z początku ubiegłego wieku, kiedy jako lotnicy konstruktorzy udanych wersji samolotów DKD rozsławiali Mielec. Ich zasługi do dzisiaj wspomina lotniczy Kraków i Bydgoszcz, gdzie działali. Na awionetkach DKD zdobywali międzynarodowe nagrody i wyróżnienia. Swymi osiągnięciami tak rozmiłowali społeczeństwo Mielca w lotniczej przygodzie, że Mielczanie własnymi rękami zbudowali turystyczne lotnisko. Można bez przesady powiedzieć, że dynamiczny rozwój poprzez budowę PZL w Mielcu zawdzięczać należy w dużej mierze tamtejszemu społeczeństwu, a szczególnie Braciom Działowskim. To dlatego Mielec z prowincjonalnego miasteczka stał się potentatem lotniczym.

Nota Teofila Lenartowicza
Czasy PRL-u nie sprzyjały działalności Braci Działowskich. Na Mieczysława juniora cieniem położył się fakt, że jego zasłużony stryj Stanisław po stronie aliantów latał w RAF-ie. Stało się to przyczyną, że usunięto juniora Mieczysława z Dęblińskiej Szkoły Orląt nie pozwalając mu latać, a tym samym pójść drogą  swych przodków. Tworzono podstępne oskarżenia i konflikty, które przetrwały do dzisiaj.

Książka Mieczysława Działowskiego juniora na podstawie dokumentów i ciekawych sformułowań rozprawia się z kłamstwami minionego okresu. Wskazuje by przerwać milczenie i naprawić krzywdy. Chociaż dotyka tylko czubka góry lodowej problemu, to jednak jest odważnym głosem. Czyż nie śmiesznie brzmi nazwa jednej z mieleckich szkół pozbawiona imienia jednego z bohaterów?

Ziemia mielecka pełna jest bohaterskich czynów i ludzi, a my boimy się o nich mówić i upamiętniać. Wolimy anonimowe nazwy na pomnikach niż ludzi, którym zawdzięczamy wolność. Często nadając nazwy wolimy narodowych, niż tych naszych, sławiących naszą Mielecką Ziemię. Nie chcemy się narazić na protesty, bo komuś może się to nie spodobać. Nie potrafimy bohaterskich ludzi nawet obronić przed publicznym szkalowaniem. Milczymy jakbyśmy nie mieli historycznych dowodów ich wielkości i bohaterstwa.

Na zakończenie nasuwa się refleksja tworząca pytanie. Dlaczego dla oczyszczenia czci pozostawiamy samotnie rodziny zasłużonych? Czy jako współczesne społeczeństwo nie jesteśmy winni im z obowiązku dbać o godne ich uhonorowanie? Sprawa którą porusza książka nie jest odosobnionym przypadkiem i dlatego z okazji promocji książki warto się nad tym głęboko zastanowić.

Dochód z książki wydanej w niewielkim nakładzie i dostępny tylko na promocji, przeznaczony zostanie w całości na działalność Aeroklubu Mieleckiego.

Teofil Lenartowicz

Please publish modules in offcanvas position.